.

.

czwartek, 28 maja 2015

One Short ~ Nadzieja na lepsze życie ~ Część II

W samochodzie jeszcze trochę rozmawialiśmy a raczej to on zadawał pytania, ja tylko odpowiadałam na nie. Był bardzo ciekawski. Pewnie chce wiedzieć z kim się zadaje, bogaty, młody i przystojny. Pewnie ma wysoko ustawionych rodziców którzy mają wymagania co do jego znajomych. Dziwie się że w ogóle zwrócił na mnie uwagę. Pytał ile mam lat, czym się zajmuje, gdzie mieszkam. Na wszystko mu odpowiadałam..Póki nie spytał o rodziców.

-Moi rodzice. A więc moja mama zginęła w wypadku gdy byłam mała. Ledwo ją pamiętam.
-A..Przykro mi, przepraszam ja nie wiedziałem.
-Nic nie szkodzi.
-Na pewno? -Spytał, z oczów można było wyczytać że mu głupio.
-Tak, na pewno. To już tu zatrzymaj się.
-Okej.
-To pa.
-Do zobaczenia.
-Chcesz się jeszcze ze mną spotkać?
-Z największą przyjemnością.

Wysiadłam a on odjechał. I tak się nie odezwie. Do mnie? Nigdy w to nie uwiężę. Wszedł am do swojej kawalerki, raczej nie swojej bo wynajmowanej. Chciała bym mieć lepsze życie. Chodź zawsze mogło być gorzej. Ale nadal mam i będę miała nadzieje. Nadzieje na lepsze życie. Moje plany, a raczej marzenia nie do spełnienia. Ślub, dom, praca, dzieci. Niestety niedopełnienia. Kto by mógł mnie pokochać, ja wiem kto..NIKT. Spojrzałam na zegarek, 19:58. Odłożyłam klucze na szafkę
która znajdowała się w korytarzu po czym przeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę. Zjadłam ją
a potem umyłam po sobie naczynia. Nawet na zmywarkę mnie nie stać! Mamrotałam cicho pod nosem. Chwila nie sprawdzałam dzisiaj poczty. Wyszłam na klatkę i otworzyłam skrzynkę na listy.
Wyciągnęłam i po przeglądzie stwierdziłam że są to same rachunki, opłaty. No cóż co mogło by być innego.


** NASTĘPNEGO DNIA **

Dzisiaj nie idę do pracy szef zadzwonił do mnie że dziś restauracja nieczynna. Sama nie wiem czemu. Po chwili telefon, znowu dzwonek mojej komórki.  Spojrzałam i nie mogłam uwierzyć to León!! Zadzwonił do mnie! Od razu odebrałam.

-Dzień dobry Violetta. -Usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Hej León, nie spodziewałam się że zadzwonisz.
-Nie doceniasz samej siebie. Masz dzisiaj wolne?
-Tak. A skąd wiedziałeś? -Zaśmiałam się.
-Lubie gdy się śmiejesz. A ja wiem wszystko.
-Aha, nie słodź mi tak.
-Okej. Zabieram cię dzisiaj na obiad. Nie przyjmuje odmowy.
-Zgadzam się.
-I bardzo dobrze tak trzymaj! 15:00 Pasuje ci?
-Pasuje.
-Przyjadę po ciebie.
-Będę czekać pa.
-Pa.

Nie mogę uwierzyć w moje szczęście! León Verdas zaprosił mnie Violettę Castillo na randkę!

** 18:00 **

Byłam z Leónem na obiedzie, długo rozmawialiśmy i się poznawaliśmy. 3 godziny później Leóś zapłacił rachunek. Wyszliśmy z restauracji, szliśmy po schodach za nim znaleźliśmy się na zewnątrz. Byłam wystrojona w suknie, León cały czas obsypywał mnie komplementami. Zabrał mnie na spacer. Spacer po plaży. Było bardzo romantycznie a my spacerowaliśmy po gorącym piasku. Nie wieże co się dzieje. Tu i teraz. Tylko ja i on. Sami z szumem wody.


-Violu ja się w tobie zakochałem. Wiem że nie znamy się długo..Ale ja wiem że to jest to.
-Ja też czuję to samo. -Popatrzył na mnie jakby chciał się spytać ,,Naprawdę?''
-Czyli zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak, zostanę.

Po wymianie kilku zdań zostaliśmy parą. A Verdas mnie pocałował, Delikatnie i zmysłowo.
Był boski. To ten jedyny, nie wieże w moje szczęście. Kocham go.

** Miesiąc później **

Dobrze nam się wiodło więc León zaproponował bym się do niego wprowadziła. Zgodziłam się bez wahania. Wiem że to dość szybko się toczy ale co tam. Dla odważnych świat należy. Jak nie teraz to nigdy, to oznacza że naprawdę mu na mnie zależy. Właśnie do mnie podchodzi jestem taka szczęśliwa!! Nawet powiedziałam mu o moim tacie. Zrozumiał mnie, jest kochany.  Ostatnie moje rzeczy chyba już przewiezione. Nie miałam ich za wiele. Leóś mówi że kupi mi wszystko czego zapragnę, obiecuje mi że weźmie mnie na jakiś romantyczny wypad w weekend. Już się nie mogę doczekać. Jeszcze nie dawno nie przypuściłam bym że tak to się wszystko potoczy. I to dzięki czemu? Dzięki pracy. Oczywiście Natalia moja najlepsza przyjaciółka jest ze mną i cieszy się razem ze mną. Mówi że moje szczęście to jej szczęście.


-León wszystko gotowe?
-Tak. -Po czym uśmiechnął się.
-Szybko.
-Śpieszyło mi się do ciebie.
-Kocham cię bardzo mocno.
-Ja ciebie mocniej -Powiedział. Zbliżył się do mnie i objął mnie w tali.
-Nie prawda!
-Prawda, mniejsza z tym. Pocałuj mnie.
-Jak sobie życzysz. -Pocałowałam go w policzek, nie ma tak łatwo.
-Ej nie w polik.
-Powiedziałeś że mam cię pocałować.
-Czekaj ktoś do mnie dzwoni.
-Nie odbieraj.
-Muszę, to może być ważne.

Odeszłam trochę dalej od Verdasa i odebrałam połączenie.

-Witam, czy rozmawiam z Violettą Castillo? -Spytała jakaś kobieta.
-Tak. A kto mówi?
-Dzwonię ze szpitala.
-Co się stało?
-Pani tata, German Castillo właśnie umarł. Przykro mi. -Oznajmiła. Nie mogę w uwierzyć jak to?!
-To są jakieś żarty?!
-Nie. Miał raka. Nie przeszedł chemioterapii. Jak się dowiedział było za późno na leczenie.
-To nie możliwe! -Zaczęłam płakać, mój tata?! Przypomniał mi się mój sen z przed miesiąca. To nie może być prawda.
-Przed śmiercią napisał list i prosił by go przekazać. Może pani przyjechać?
-Tak przyjadę. Długo chorował? Cierpiał?
-Chorował półtorej miesiąca wtedy się dowiedział. Miał dużo leków przeciwbólowych więc uśmierzały ból.
-Do widzenia.
-Do widzenia.

Rozłączyłam się wiem że mój tata nie był ideałem ale kochałam go! Czemu nie pokierowałam się snem! Chciałabym cofnąć czas. Akurat teraz, akurat jak mi się zaczęło wszystko układać.  A teraz się zrujnowało. Zwaliło na głowę. Oparłam się o ścianę domu i zaczęłam szlochać, mój makijaż był cały rozmazany wyglądałam jak zombi. Cholerne życie! Nie chce żyć! Jestem beznadziejna! Biedny tata, był chory a mnie przy nim nie było. Żyłam sobie jak nikt. Czemu?! Zauważył mnie León. Podbiegł do mnie.

-Skarbie co się stało? Czemu płaczesz? -Spytał a w jego głosie można było wyczuć troskę.
-Mój tata..On nie żyje! Dzisiaj umarł na raka. A ja nie wiedziałam, nie byłam z nim. Jestem okropną córką!
-Przykro mi. Wszystko się ułoży nie płacz już. Nie jesteś okropna. Jestem przy tobie. -Przytulił mnie i otarł łzy. Gdyby go nie było nie wiem jakbym sobie poradziła.
-Dziękuje że jesteś przy mnie.
-Nie masz za co dziękować.

** Godzinę Później **

Verdas zawiózł mnie do szpitala gdy tylko się trochę uspokoiłam. A raczej on mnie uspokoił. Powiedziałam by zaczekał w samochodzie początkowo nie chciał się zgodzić ale po chwili uległ. Szłam przez korytarz myśląc o nim jak musiał cierpieć. Teraz liczyło się tylko to że nie ma go już.
Nie żyje, umarł. Opuścił mnie, czemu. To prze ze mnie gdybym została w domu to może by jeszcze żył. Łzy ściekały mi po policzkach nie umiałam się opanować. Chwile potem ujrzałam pielęgniarkę może ona będzie coś wiedzieć.

-Jestem Violetta Castillo. Ktoś do mnie dzwonił rano że mój tata..On.. -Nie mogłam z siebie tego wydusić.
-Tak to ja do pani dzwoniłam. Wyrazy współczucia. To dla pani, napisał to i dał mi na przechowanie. -Podała mi kopertę z napisem ,,Dla mojej córeczki''
-Dziękuje. Pójdę już.

Zatrzymał się przy windzie. Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej list. Zaczęłam go czytać.


Córeczko, nie wiem co napisać ci po tylu latach rozłąki. Jak to czytasz to mnie tu już nie ma. Chciałem przeprosić cię za to co robiłem po śmierci twojej mamy. Dopiero w obliczu swojej śmierci która zaraz nastąpi. Zostało mi nie wiele czasu a tak dużo do napisania. Kocham cię, kochałem i będę kochać. Pewnie teraz jestem szczęśliwy w niebie z twoją mamą. Jetem przy tobie i będę chodź tego nie widzisz. Proszę zapamiętaj tylko te dobre wspomnienia.  O mnie i ze mną. Z naszą rodziną. Żyj pełnią życia. Bądź szczęśliwa. Mam tylko nadzieje że kiedyś wybaczysz mi te wszystkie krzywdy które ci kiedyś wyrządzałem. Wiem jak było ci ciężko a ja cię nie wspierał. Wolałem się upić, zapomnieć.  Byłem złym ojcem który nie zasługiwał na ciebie. Ledwo trzymam długopis w ręce. Mam coraz mniej siły. Nie zdążę napisać wszystkiego. A tym bardziej teraz tego nie nadrobię. Kocham cię, żyj długo w zdrowiu i miłości którą mam nadzieje że masz albo znajdziesz. Jesteś taka piękna. Szkoda że nie możemy się spotkać. Wiedz że chociaż zasługuje na to nie cierpię. Wasze rują mnie lekami. Pa córeczko, dbaj o sobie.

Twój Kochający tata. 

Zaczęłam płakać coraz bardziej. On brał na siebie całą winę. A ja nie mogłam mu powiedzieć że już mu dawno wybaczyłam, że rozumiem. Czemu tak musi być!!!


-------------------------------------------------------------------------------------

Hey! Przylatuje z One Short'em. Tym razem część 2. Jak wam się podoba? Co o nim myślicie? 
Piszcie komentarze! Liczę na was. No może ten OS nie jest super i w ogóle ale... A co do rozdziału to dopiero zaczęłam go pisać. Dzisiaj krótka notka pod One Short'em bo nie mam czasu. Więc pa.

Pozdrowienia Sandra<33 

środa, 27 maja 2015

Rozdział 10




,,Kocham cię - Twoje oczy, Kocham uśmiech twój uroczy,
Kocham serce twe najmilsze, Któremu menu jest najbliższe''

Rozdział dedykuję Ewelyne!
Buziaczki kochana:*

------------------------------------------------------------------------------------------

** Diego **

-Fran, muszę się ciebie o coś zapytać. -Bąknąłem.
-Pytaj śmiało.
-Wiesz czemu Vilu ze mną zerwała? -Po skończonym zdaniu Francesca zrobiła wielkie oczy.
-Nie wiem. Nie mówiła ci?
-Dobrze wiem że jest jakiś powód który ty wiesz a ja nie wiem. Więc proszę powiedz mi.
-Lepiej porozmawiaj o tym z Violettą. Ja nie będę się wtrącać w wasze sprawy.
-Czyli coś jest jednak? Wiedziałem. Pewnie ma kogoś. Kto to?! -Uniosłem głos.
-Porozmawiaj z Vilu. To moja przyjaciółka i nic za nią nie powiem. Przykro mi Diego.
-Franczeska, i tak się dowiem. Wole najgorszą prawdę ale prawdę.
-Uwierz że nie chcesz znać prawdy. -Powiedziała na jednym oddechu.
-Z kod ty możesz to wiedzieć?!
-Nie trudno się domyślić.
-Powiesz mi czy nie?
-Nie.
-Dobra. Dzięki, widać jak mogę na ciebie liczyć.

Wyszedłem z jej mieszkania z hukiem, trzaskając drzwiami. Dlaczego ona mi nie powie. I tak się dowiem. Wolę teraz. Pogodziłem się że nie odzyskam Vilu ale nie pogodzę się z tym do końca gdy nie wiem czemu, co zrobiłem nie tak. Starałem się. Trochę ochłonę i pójdę do Violetty. Może mi powie, mam taką nadzieje. Należą mi się jakieś słowa wyjaśnienia...Aż boję się co mi powie albo czego nie. Kolejne kłamstwa, jej kłamstwa. Oby nie. Liczę że powie mi całą prawdę. Że w końcu dowiem się dla kogo mnie zostawiła. Chociaż najpierw pójdę do Leóna on zawsze ma dla mnie jakąś
dobrą radę. Może akurat coś mi pomoże. Tak zaraz do niego pojadę. Powinien być w domu..


** Violetta **

Po przytuleniu cofnęłam się krok od niego. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało i jak się stało. Już nie panuję nad tym. Kocham go i nic na to nie poradzę. Całym sercem chcę z nim być. On ze mną też, chciała bym nie przejmować się innymi tak jak on ale nie mogę. Nie umiem tak a szkoda to by dużo ułatwiło.  Po mimo tego nie umiem trzymać się od niego z daleka.  Nie chcę się już bronić przed uczuciami, Diego jak to on poradzi sobie wiem to. A dzięki Leónowi zrozumiałam że ja i moje uczucia są tak samo ważne jak innych. Wiem też że taka walka z uczuciami zawsze się źle kończy.  Prędzej czy później by do tego doszło a wole chyba już teraz. Tylko jak dalej będzie wyglądać moje życie. Fran i León, im mogę zaufać ale reszta naszych wspólnych z resztą przyjaciół.. Nie wiem czy mnie zrozumieją tak jak Franczeska, mogą mnie znienawidzić.

-León co teraz będzie? -Spytałam ze łzami w oczach.
-Nie wiem ale będzie tylko lepiej. -Powiedział ocierając mi łzy i odgarniając moje kosmyki włosów zza uszy.
-A Diego?
-Z czasem zrozumie, wszystko się ułoży. -Próbował mnie pocieszyć, uwierzyłam mu.
-Obiecujesz? -Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Tak.

Uniósł lekko mój podbródek i delikatnie mnie pocałował.  Umiał mnie podnieść na duchu, uspokoić. Dla mnie był ideałem faceta. Był to mój najszczęśliwszy ale jednocześnie najsmutniejszy dzień. Szczęśliwy bo mogę być z Leónem, a smutny ponieważ wszystko się skomplikowało.


** León **

Nareszcie była w moich ramionach, tylko na ten moment czekałem. Niedawno mogłem tylko o nim pośnić a teraz? A teraz wszystko  się zmieniło. Jestem z nią. Rozmawiam, przytulam a co najlepsze
mogę ją pocałować. Serce mi się rozdziera jak patrze na nią smutną. Jestem by przy niej być ze względu na wszystko. Zawsze pogodna  z uśmiechem, piękna, olśniewająca a teraz smutna..

-Violetta, chodź do mnie. -Powiedziałem patrząc na nią.
-León..Nie.. -Wydukała Vilu. O czym ona pomyślała!
-Chodź proszę musimy porozmawiać.
-Masz racje.
-Tak? -Spytałem by się upewnić czy chce iść.

Pokiwała głową na tak. Wyszliśmy z budynku po czym udaliśmy się do mnie. Gdy byliśmy już u mnie w domu zaprosiłem ją do salonu.  Usiadła na sofie a ja poszedłem po coś do picia. Czuję że będzie to ciężka i długa rozmowa. Boję się tej rozmowy trochę. Viola będzie ze mną czy nie? Zadaje sobie to pytanie. Po chwili dołączyłem do niej, na stół postawiłem sok a sam usiadłem koło Violi Nastało milczenie. Mogłem zacząć rozmowę, nawet chciałem..Ale co ja mam jej powiedzieć. Że ją kocham. Ona już to wie. Ona przerwała milczenie.

-Słuchaj. Kocham cię, kochałam od kiedy cię poznałam i będę kochać. Ale..
-Ale nie mogę z tobą być. Zawsze jest jakieś ,,Ale'' -Przerwałem jej. Wiedziałem co chce powiedzieć.
-León nie rozumiesz.
-Rozumiem, teraz ty mnie posłuchaj. Ja ciebie też kocham i będę kochać. Tylko że w przeciwieństwie do ciebie chcę z tobą być za wszelką cenę. Nie obchodzi mnie co inni o tym pomyślą.
-Boję się tego co będzie. Chodź wiem jedno, chcę z tobą być.
-Co? -Spytałem z niedowierzaniem. Co ja słyszę? Będę z Violettą. Tą Violettą którą kocham. Violettą Castillo. Nie wieże!
-León jestem gotowa żeby spróbować stworzyć z tobą związek.
-Dziękuję.
-Za co?
-Wiem że nie jest to dla ciebie łatwe. Kocham cię.
-A ja ciebie. -Powiedziała to znowu! Kocha mnie. Jestem teraz najszczęśliwszy na świecie.

Przytuliłem ją. Poczułem przyjemny dreszcz który przeszedł po moim ciele. Jest przyjemne ciepło, delikatne ręce. I mały uśmiech na twarzy. Te białe ząbki. Wygląda tak uroczo, jest przepiękna. Złapałem ją za ręce aż tu nagle wpadł Diego. A Violetta wyrwała się z uścisku i nagle wstała. Czuję że będzie afera.

-Nie wierzę. Ty mój najlepszy przyjaciel i Violetta. -Powiedział cicho. Był oszołomiony, ja też by był.
-To nie tak jak myślisz Diego..Ja.. -Vilu próbowała się tłumaczyć i kłamać ale wolę powiedzieć mu już prawdę.
-Diego uspokój się usiądź porozmawiajmy. -Widząc że Vilu znowu ma smutne oczy a po jej policzkach zaczęły spływać
strumienie łez, chciałem uspokoić trochę sytuacje. Dla niej. Nie chcę by cierpiała..Kocham ją. Zrobię dla niej wszystko.
-Mam być spokojny?! Żartujesz sobie?! Myślałem że..Nie ważne. Zawiodłem się na was. A szczególnie na tobie León.
-Ja kocham Violette a ona mnie. A po za tym walczyłem z uczuciami tak jak ona. Aż w końcu się rozstaliście.
-I postanowiłeś wykorzystać sytuacje. Przyjaciel by mi tego nie zrobił. Prawdziwy bo jesteś fałszywy.
-To dopiero świeża sprawa nie bądź egoistą krzywdzisz Violke.
-Nie chciałam tego. Nie planowałam. Próbowałam go nie kochać a ożywić naszą miłość. Ale nie potrafiłam. -Wydukała Viola.
-Nie wybaczę wam tego!!! Jesteście najgorszymi osobami które znam!!! Dałem wam tyle zaufania a wy co?! Nie chcę was znać!
-Diego.. -Chciałem coś powiedzieć ale mi przerwał.
-Zamknij się! Rozumiesz zamknij się! Nie chcę was znać! -Wykrzyczał nam prosto w twarz. Ja przeżyję ale martwię się o Vilu.

Wyszedł czerwony ze złości. A Violetta rozpłakała się jeszcze mocniej.  Byłem zły na niego. Skrzywdziliśmy go. Rozumiem. Ale czemu ona musi cierpieć. Wystarczająco odczuła ich rozstanie. Jest delikatna i krucha. Czasami zastanawiam się ile taka mała istotka jeszcze przetrwa. Będę przy niej, będę ją wspierać.

-León... -Powiedziała cicho po czym ja podeszłem do niej, wsiąść ją w ramiona. Odchyliłem jej głowę i pocałowałem w czoło. Czułem że uspokaja się przy mnie.


** Camilla **

Specjalnie wzięliśmy z Brodwayem dzień wolnego w pracy by cię urządzić w nowym mieszkaniu. Cóż długo też nie musieliśmy czekać na kolejną sprzeczkę. Tym razem o co? O położenie mebli a konkretnie mieliśmy inne wizje położenia komody w pokoju gościnnym. Dla mnie to on nie ma za grosz gustu.  Wiem też że Violetta i Diego są ostro pokłóceni oraz świeżo po rozstaniu. A impreza na cześć naszego nowego mieszkania, wspólnego mieszkania.  Może się nie udać z nimi obojga. A jak byśmy mieli wybrać jedną osobę to ja wybrała bym Vilu a on Diego. Tak. Jest też kolejna sprawa że
na pewno ten ktoś drugi by się dowiedział i obraził że nikt go nie uprzedził.  A co więcej nie zaprosił. Nie wiem co z nią będzie. Może przeczekać. Ale to może być wieczne.

-Broadway ona ma być tam!
-Nie bo tam. Camilla komoda tam nie wygląda ładnie.
-Wygląda.
-Dobrze, nie chce znowu się kłócić.
-To się zgódź na moją propozycje.
-No dobrze. W małżeństwie są kompromisy.
-Tak..Chwila! W jakim małżeństwie? -Spytałam zaskoczona co on miał na myśli.
-Cami kocham cię a jak już mieszkamy razem to..Chciałem poczekać na lepszy moment w lepszym miejscu.
Ale gdzie jest lepiej niż w naszym nowym, wspólnym apartamencie.
-Broadway czy ty..
-Camillo Torres, uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
-Tak. -Włożył mi na palec piękny pierścionek. Byłam wniebowzięta.

A potem..No nie trudno domyślić się co było dalej.  Zaczęliśmy się całować, coraz głębiej, namiętniej, dłużej. Aż przenieśliśmy się do sypialni..


** Federico **

Gdzie jest Ludmiła już dawno powinna być w domu.  Ja się staram, chcę jej zrobić niespodziankę a ona co? Nie przychodzi. Nawet głupiego SMS nie może wysłać. Pewnie znowu siedzi u fryzjera albo jest na zakupach. To nic że ma parę szafek ubrań i innych dodatków.  A butów..Lepiej nie liczyć. Sam nie wiem czy ona bardziej kocha mnie czy te ubrania i buty. Wątpię w to coraz częściej. Czy ona nie widzi że oddalamy się od siebie? Że nasza miłość znika z każdą kolejną kłótnią których jest
coraz więcej o jakieś bzdury? Ja się przynajmniej staram ale ona nie. Sam nic nie zrobię. Jak ona się nie zmieni to wylądujemy na  przykładzie Diego i Violetty. Było dobrze a potem bum! Nagle wszystko się zawaliło. Cóż wysłałem do niej z 20 wiadomości i nic. Nie odpisuje nie dzwoni. Nawet jak ja do niej dzwonie to nie odbiera. A może..Jej się coś stało. Jakiś wypadek..Nie to nie możliwe!! O czym ja w ogóle myślę. Po chwili usłyszałem otwierające się drzwi. To na pewno Ludmiła raczyła się zjawić.

-Ludmiła gdzie ty byłaś?! -Spytałem oburzony jej zachowaniem. Jak można być takim nieodpowiedzialnym.
-Tam gdzie zwykle.
-Czyli znowu nie zrobiłaś nic pożytecznego.
-Przestań znowu snuć te swoje bajki.
-Dlaczego nie odbierasz telefonu. Nawet SMS'a nie umiesz wysłać? Martwiłem się ale ciebie jak zwykle to nie obchodzi!
-Uspokój się. Komórka mi się rozładowała jak gadałam z Franczeską.
-Patrz. -Zaciągnąłem ją do jadalni by zobaczyła co dla niej przygotowałem.
-Ale pięknie. Długo czekasz?
-Nie jakieś dobre parę godzin. Wszystko już wystygło. Patrz jedzenie zimne, świece wypaliły się, kwiaty dla ciebie zwiędły.
-Przepraszam ja nie wiedziałam..
-Bo to miała być niespodzianka którą popsułaś. A i jeszcze coś. -Rzuciłem jej naszyjnik na sofe i wyszedłem z domu.
-Ale Federico! Poczekaj proszę! -Krzyczała ale ja nie chciałem tam zostać i jej słuchać.

Napisze do Diego on na pewno będzie chciał się napić. Sam ma problemy sercowe. Lepiej być chyba samemu.


SMS, 18:46. 
Do: Diego, 
Od: Federico.
-Siema! Napijesz się ze mną? Mam problem z Ludmiłą..

SMS, 18:48
Do: Federico
Od: Diego
-Chętnie. Nie tylko ty masz problemy.

SMS, 18:51
Do: Diego
Od: Federico

-Ok, pogadamy na miejscu. Spotykamy się w tym barze co zawsze?

SMS, 18:54
Do: Federico
Od: Diego
-Tak. To do zobaczenia na miejscu, stary!

Okej. Może on mi podpowie jak mam się zachowywać w stosunku do Ludmi. W końcu zna ją trochę dłużej niż ja.

--------------------------------------------------------------------------------------

~Siemka. Kolejny rozdział za nami. I to który? Okrągła dziesiątka! Mam nadzieje że wam się spodoba. Bo się starałam. A więc jest Leónetta, Bromi. No i jakbym mogła zapomnieć przy nich zaręczyn które Camilla oczywiście przyjęła. Liczę na dużo komentarzy. Następny rozdział raczej w następnym tygodniu może wcześniej no sama nie wiem. Dalsze części a w tej chwili część drugiego One Short'a będzie może jeszcze w tym tygodniu, nie wiem bo zaczęłam go dopiero pisać. Przypominam o komentarzach! A w ogóle to jest dużo Leóna, Violetty i Diego nie wiem czy to lepiej czy nie ale oprócz nich jest też trochę Broadwaya i Camilli oraz Federico i Ludmiły. Tak w następnym rozdziale będzie więcej osóbek. A na wasze tak jakby ,,Prośby o Diecesce'' to będzie ale jeszcze nie teraz, przepraszam. Ale chcę byście wiedzieli że ona będzie w tej historii ^^  To chyba wszystko. Buziaczki moje wy misiaki:*

Next Rozdział = 4 komentarze 

Pozdrawiam Sandra<33

Czytacie - Komentujecie - Motywujecie

niedziela, 24 maja 2015

One Short ~ Nadzieja na lepsze życie ~ Część I

Nie dawno uciekłam z domu i wynajęłam małą, skromną kawalerkę.  Cóż od kod moja mama zginęła w wypadku samochodowym tata zmienił się. Niestety nie na lepsze.. Już późno położę się spać. Jutro ciężki dzień!  Kładąc się do łóżka usłyszałam dzwonek, telefon mi dzwonił.

-Cześć Violetta! Co słychać? -Spytała moja najlepsza przyjaciółka. Tylko z nią mam kontakt.
-Hej Natalia, wszystko w porządku. Coś się stało? -Spytałam zaniepokojona.
-Martwię się o ciebie. Jutro pierwszy dzień w nowej pracy..Twojej pracy! -Odpowiedziała Nati, jest kochana.
-Spokojnie dam sobie radę. Wszędzie lepiej niż w rodzinnym mieszkaniu. Sama wiesz o czym mówię.
-Tak wiem. Posmutniałaś czy mi się wydaje? -Miała rację. Ten temat nie jest dla mnie łatwy.
-Wydaję ci się. -Skłamałam. Nie chciałam jej martwić.
-Dobrze, powiedzmy że mówisz prawdę.
-Muszę kończyć i się wyspać pa.
-Dobranoc.

Rozłączyła się. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wtuliłam się w kołdrę. Zasnęłam w trzy minuty. Śniła mi się mama. Przemawiała do mnie.

Córeczko, wiedz że cię bardzo kocham. Nie mogę być przy tobie, przytulić cię. Ale zawsze byłam, jestem i będę w twoim sercu. Wszystko co się dzieje ma swoją przyczynę. Musisz być dzielna ze względu na wszystko. Ale musisz wybaczyć tacie że cię bił. Że zamiast wspierać cię po mojej śmierci to zaczął pić. Dużo pić. Ma z tym problem. Zrozum jego, chciał zapomnieć o problemach. Niedługo możesz pożałować że nie miałaś z nim kontaktu. Zapomnij o pretensjach, złości, wyrzutach do niego. Wiem że jest ci ciężko i dużo od ciebie wymagam. Tyle przeszłaś w swoim życiu..Nie masz łatwo. Będzie trudniej. Teraz albo nigdy..

Nagle obudził mnie dziwny hałas, sąsiedzi remont robią.  Hałasy to nie dla mnie. Dzisiaj pierwszy dzień w pracy. No cóż bycie kelnerką w restauracji nie jest to praca z moich marzeń. Ale pieniądze trzeba mieć, i to jest pewne a na razie to nie mam innego wyjścia. Nie zdążyłam, nie miałam pieniędzy na dobre studia które zapewniły by mi lepszą pracę. No cóż normalnej rodziny to ja nie miałam. Nawet normalnego ojca nie miałam. Może do 8 roku życia jak moja mama jeszcze żyła było wręcz idealne. Dom, pieniądze, szczęśliwi rodzice w tym ja..Własny pokój. Marzenia..moje marzenia. Nie rozumiem, wszystko zmieniło się w ciągu chwili. Musiałam uciec z domu. Wolę pracować niż mieszkać z nim. Mam 18 lat a od 8 zrujnowane życie. I to przez kogo?! Przez ,,Kochanego'' tatusia. Nienawidzę go za to. Jak tylko moja mama umarła to.. To zaczął pić, z wzorowego ojca i męża zamienił się w  jakiegoś tyrana za przeproszeniem. Ciężko mi rozmawiać o dzieciństwie którego tam naprawdę nigdy nie miałam. Mam mu to za złe ale i tak nie zmienimy przeszłości. Możemy tylko nadrobić czas. Ale on nie chce wydaje mi się że nigdy się nie zmieni. Wypieram to z siebie chodź wiem że to się nie zmieni. Moja nadzieja z minuty na minutę umiera. To jest straszne. Z oczów po policzkach spłynęło mi parę słonych łez. Wbiłam głowę w poduszkę po
czym zaczęłam szlochać. Kiedy przestałam miałam jeszcze mnie czasu na zebranie się
i wyjście z domu do pracy. Nie tylko nie to! Przez niego nie zaczęłam pracować a już zostanę zwolniona. Nie mogę sobie na to pozwolić kto mnie zatrudni bez konkretnego wykształcenia!
Nikt. Obiecałam sobie że nigdy już nie będę o nim oraz o tym wszystkim myśleć. Wiem że to nie możliwe ale na tą chwilę wole tak myśleć. Dużo razy sobie to obiecywałam. No nic trzeba żyć dalej. Gwałtownie wstałam z łóżka i pobiegłam do mojej dosyć małej szafki z ubraniami. Cóż nie miałam ich za dużo. Wybrałam czarną spódnice i białą bluzkę. Buty no cóż mam tylko 2 pary. Baleriny także czarne. Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam się a włosy spięłam w kucyka. Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Teraz szybkie śniadanie a potem to praca. Postawiłam na naleśniki z czekoladą. Zjadłam je, były pyszne. Posprzątałam po sobie założyłam kurtkę po czym wybiegłam z domu. Poszłam na najbliższy przystanek. Trochę ochlapał mnie wodą
przejeżdżający samochód. Padał deszcz a teraz ja na tym cierpię.  Jak ja będę pracować..Na szczęście nie jestem aż tak brudna.  Gdy w końcu dotarłam na miejsce pracy byłam spóźniona 5 minut. I to mój pierwszy dzień. Super się zaczyna. Szef już wezwał mnie surowym głosem do siebie..



-Dzień dobry. -Powiedziałam niepewnym głosem.
-Witam. Jaki jest powód pani spóźnienia?
-Autobus się spóźnił. -Wymyśliłam pierwszą lepszą wymówkę.
-Byle więcej się nie spóźniał Castillo.
-Tak. Pójdę już do pracy.
-Mam nadzieje.

Praca była ciężka po 7 godzinach pracy zauważyłam przystojnego bruneta. Usiadł w jednym ze stolików. Był przystojny, wysoki i te szmaragdowe oczy Cudowny ubrani w garnitur. Podeszłam do niego. Byłam ciekawa zamówienia.

-Witam co podać? -Spytałam uśmiechając się.
-Witam. -Przywitał się podnosząc głowę i zaglądając mi w oczy. Po chwili odwzajemnił mój uśmiech.
-Proszę kawę.
-Oczywiście zaraz przyniosę.

Po chwili wróciłam z kawą. Miałam wrażenie że cały czas na mnie patrzy.
Ale co ja tam mogę wiedzieć...

-Proszę -Dałam mu ją po czym zwróciłam się w drugim kierunku. Ale brunet mnie zawołał.
-Niech pani zaczeka!
-Coś się stało?
-Imię.
-Kogo?
-Twoje.
-Violetta Castillo. -Bąknęłam. Po co on pyta się mnie o imię.
-Miło mi, León Verdas. -Powiedział i dał mi rękę na powitanie.
-Przepraszam muszę wracać do pracy.
-Jasne.

Przystojny brunet siedział jeszcze godzinę przy stole i patrzył jak pracuję. Nie wiem co w tym takiego ciekawego o co mu chodzi. Na szczęście zaraz kończę zmianę. Moment później zdjęłam fartuch oraz odłożyłam resztę rzeczy z pracy do szafki. Wyszłam z restauracji. Koniec pracy, nareszcie. Nie jest łatwo ale muszę dać radę. Cały czas myślę o moim śnie. Czy to naprawdę...Nie, raczej nie. Takie rzeczy się nie dzieją.. Chyba. Moje rozmyślania przerwał León. Przynajmniej tak się przedstawił. Wybiegł za mną. Zakochał się wątpię. Zażartowałam. Podszedł do mnie, byliśmy w dosyć małej odległości od siebie.



-Dasz mi swój numer? -Spytał patrząc mi głęboko w oczy. Był poważny, czy on to mówi serio.
-Szczery jesteś. Ty mówisz to serio? -Byłam zdziwiona. Dać mu czy nie.
-Tak, a czemu by nie.
-W sumie..Co mi szkodzi. Ok. -Podałam mu mój numer a on mi swój.
-Odezwę się na pewno.
-Jak chcesz.. -Powiedziałam krótko. Trochę niepewnym głosikiem.
-Chcę. Do zobaczenia. -Pocałował mnie w policzek po czym z wielkim uśmiechem dodał.
-Podwiesić cię gdzieś?
-Nie, nie trzeba dziękuje.
-To dla mnie przyjemność. Nie daj się prosić. Wolisz autobusy?
-Jesteś uparty.
-Wiem.

Wsiadłam do jego samochodu. Nawet otworzył mi drzwi. Dżentelmen. Ale nie dla mnie. Za wysoka klasa jak na moje progi..  A po za tym to w głębi serca coś mnie do niego ciągłą. Mogłam mu ulec ze wszystkim i zupełnie. Nie znam go długo ale ma moje zaufanie.

------------------------------------------------------------------------------

~Witam  was w ten ciepły dzień..przynajmniej u mnie! Niedziela..Achh. Przybywam do was z...One Short'em. Pewnie już wiecie! Będzie on w częściach tak jak niedawno postanowiłam. Planuję 4 części.. Jeszcze dokładnie nie wiem. O to taka sobie historia. Dopiero zaczęta. Mam nadzieje że ,,Wstęp'' zachęci was do dalszego czytania dalszych..części. I że chociaż trochę się wam podoba. To mój pierwszy w życiu One Short, więc jak jest coś nie tak to pisać!! Poprawię się! Zawsze musi być ten pierwszy raz nie? Tak. Rozdział nie wiem kiedy. Proszę was KOMENTUJCIE rozdział 9 i inne. Oraz tego One Short'a!! Błagam to mnie motywuję. Jak już mówiłam. Jak czytacie albo raz przeczytaliście to skomentujcie. To chyba wszystko. Paa.

Pozdrawiam Sandra<33

czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 9



,,Chce, żeby twoje oczy w me oczy patrzyły,
Chce, żeby twoje usta z mymi się złączyły,
Chce, żeby moje serce tylko tobie biło,
Chce, żeby na świecie tylko nas dwoje było''

Rozdział dedykuję Dolor  :)
Tak jak obiecałam!

                                                                                                                             

** Lara **

Właśnie siedzę w swoim domu i myślę co zrobić by León do mnie wrócił. Ten detektyw..Okazał się porażką. Mijają kolejne dni a on nic mi nie mówi. A czemu? Bo niczego się nie dowiedział beznadzieja! Muszę go odwołać, zwolnić! Mam dość tego wszystkiego. To on powinien się o mnie starać a nie na odwrót. Dupek z niego!!! Ale nie odpuszczę go sobie wiem że coś jest na rzeczy! Widzę że coś łączy go z Violettą! Z tą panienką. Kocham Leósia!  Jest przystojny, bogaty, z dobrego domu. Ma zasady i kulturę. Po za tym firmę. Ma też świetny gust a po za tym ma wiele innych lepszych cech. Ideał faceta!  Mam odpuścić taki rzadki okaz?! Nigdy w życiu. Jestem przepełniona złością. Oczywiście nie brak mi też determinacji jak to zwykle u mnie.  Nie spocznę do puki nie dowiem się o co tu chodzi. A jak będę mieć dowód że ona i León.. To zrobię z ich życia piekło a León będzie mnie błagał bym do niego wróciła. Z moich najnowszych wiadomości wiem że Violetta rozstała się z Diego oraz odrzuciła jego zaręczyny. Co potwierdza moją hipotezę. Cóż nikt nie uwierzy MI bez dowodów. Zdobędę je.  Prędzej czy później.. Wybrałam numer do tego pożal się boże detektywa by powiadomić go  iż nie chcę jego pomocy dam sobie radę sama. Usiadłam na fotelu popijając drinkiem. Lubię wygodne życie na koszt innych. Nie na widzę pracować. Jestem piękna, tylko Leóś tego nie widzi. Zaślepiony..zauroczeniem do tej Violki. To się niedługo zmieni!

-Dzień dobry. -Przywitałam się krótko. Miałam fałszywy uśmieszek na twarzy.
-Witam Pani Laro. Niczego się jeszcze nie dowiedziałem.
-Domyślałam się.. -Powiedziałam z sarkazmem.
-Słuchaj. Nie musisz być taka wredna.
-Nie jestem! A w ogóle jak pan śmie mnie obrażać?! -Zapytałam rozgniewana i zła.
-Normalnie. -Był taki pewny siebie. To się zaraz zmieni. On chce mnie uczyć pokory i szacunku. O nie! Tak nie będzie!
-Aha. Nie potrzebuję już pana, więc zwalniam. Do widzenia, do nie zobaczenia! -Wykrzyczałam w słuchawkę po czym się rozłączyłam.

Cała oburzona rozmową z nim rzuciłam telefonem o podłogę.  Mam dość tego gbura na szczęście nie muszę już go znosić. Sama lepiej dam sobie radę. Co on sobie w ogóle wyobraża?! Mogą myśleć że jestem wygodna bo taka jestem i już. Ale nie jestem bezczelna, złośliwa czy że psuję innym szczęście oraz utrudniam. A więc tylko dożę do swojego szczęścia. Nie widzę w tym nic złego. Trochę uspokojona podniosłam komórkę wstałam z fotela po czym weszłam do łazienki. Napuściłam pełną wannę wody z pianą po brzegi. Rozebrałam się, weszłam do niej. Relaksacyjna kąpiel..cudownie. Kocham te kąpiele. Siedziałam i piłam wino. Tak, lubię alkohole. Bardzo. Ale nie mam z nimi żadnego problemu. Wyszłam, wybrałam bieliznę w koronkę oraz seksowną krótką sukienkę i buty na obcasie. Tradycyjnie, czarne szpilki. Biżuterię. Oczywiście złotą. Prezenty od Leósia... Rozmarzyłam się...


** León **

Obudziłem się z bólem głowy kolejny raz kac. Historia lubi się powtarzać. Wstałem, muszę się jakoś ogarnąć. Znowu nie pójdę do firmy. Trudno. Ja jestem szefem. Ułożyłem włosy na żel, nie wspomnę o innych porannych czynnościach.. Wypiłem kubek kawy. Muszę się w końcu jakoś obudzić. Głowa zaczyna boleć mnie coraz bardziej. Chyba wezmę jakieś proszki przeciwbólowe. Sięgnąłem do szafki z lekarstwami i wyciągnąłem tabletke. Po czym chciałem coś zjeść, ale lodówka jest pusta. Nic nie kupiłem wczoraj. Wszystko przez to co się stało między mną a Violettą. Czym prędzej założyłem kurtkę  i wsiadłem do samochodu. Gdzie jadę..Do sklepu! Trochę drogi jest.  Ale nie mam innego wyjścia. Po chwili zatrzymała mnie policja.  Cholera! Mogę mieć jeszcze alkohol we krwi od wczoraj! Jak pech to na całego. Wyszyłem z Auta, dałem dokumenty policjantowi tak jak kazał. Wydało mu się wszystko w porządku. Puścił mnie dalej. Jaką ulgę poczułem. Jakby sprawdził mi zawartość alkoholu w organizmie było by nie zaciekawię. Szybko zapomniałem o całym zajściu. Myślami przeniosłem się do Violetty. Wyobrażałem sobie jakie mógłbym mieć z nią życie. Nasz ślub, dzieci, dom.  Wspólne wakacje. To było by cudowne i poukładane życie u jej boku. Każdy facet by mi zazdrościł. Po części rozumiem że nie chce go ranić, ja też nie. Ale nie naszym kosztem. Już go nie kocha. Diego powinien dać nam wolną ręke.  Dać jej spokój. Poszukać sobie jakieś innej. Szkoda mi go ale nic na to nie poradzę. Vilu..jest taka piękna, delikatna. Nie nakłada na siebie grubej warstwy makijażu tak jak Lara czy inne dziewczyny. Jest inna..Wyjątkowa.. Niedługo potem dojechałem pod sklep. I z uśmiechem przez życie. Pewnym krokiem położyłem w głąb marketu poszukując artykułów spożywczych.


** Violetta **

Dzisiaj obudził mnie dzwonek budzika. Jak zawsze spoglądnęłam na zegarek. Była 11:34. Nasz szczęście mogłam się wyspać. Prace zaczynam o 13:00.  Jednak lepiej już wstanę i tak bardzo długo spałam. A kto wie gdyby mnie budzik nie obudził. Może spałabym jeszcze dłużej.. Gwałtownie wstałam z uśmiechem na twarzy.  Wyciągnęłam się. Ubrałam, umalowałam oraz zaplotłam warkocz z moich włosów. Nie byłam głodna więc postawiłam na odwiedzenie Fran. Wczoraj coś a raczej ktoś mi przeszkodził. Wyszłam z mojego apartamentu. Chciało mi się pić, niestety nie wziełam nic ze sobą a nie ma sensu zawracać. Po drodzę weszłam do sklepu. Z pułek wybrałam butelkę wody, ta mi najbardziej odpowiadała. Szłam do kasy by za niom zapłacić. Znowu wpadłam na kogoś. Jego sylwetka była mi bardzo znajoma. Odchyliłam głowę do góry by zobaczyć kto to jest.

-León! -Podniosłam głos.
-Violetta.. -Wypowiedział moje imię. Z jego ust wydawało się piękne.
-Co ty tutaj robisz? -Spytałam podejrzliwie. Muszę go wszędzie spotykać?!
-Robię zakupy a ty?
-To samo.
-Nic ci się nie stało? -Spytał trochę zmartwiony o mnie.
-Nie nic. Co miało by się stać. Pójdę już. Cześć. -Chciałam już się wycofać. Ale złapał mnie za nadgarstek.
-Denerwujesz się?
-Skąd taka myśl po prostu się śpieszę. Nie można? I pójść mnie! -Wyrwałam mu się. Nie była to dla mnie komfortowa rozmowa.
-Słuchaj Violetta. Ja tego tak nie zostawię. Kocham cię. -Dobrze wiedział co chcę usłyszeć.
-Na pewno?
-Tak. -Wydukał pewnym głosem.

Nie myślałam co robię rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam. Bardzo namiętnie. Czemu to zrobiłam. Nie wiem.  Omamił mnie chyba swoim głosem i zachowaniem. Widać było że mu na mnie zależy. Diego mi szkoda ale już nic nie zrobię. Mogła bym do niego wrócić. Ale po co jak go nie kocham. A León. Z nim było wszystko prostsze. Jak byłam w jego ramionach wszystko się zatrzymywało. Kocham go i chcę z nim być. Dopiero teraz to zrozumiałam. Ale co ja powiem Diego.
Chciałam uciec z tam tond  przecież każdy mógł mnie z nim zobaczyć, była by afera.
Oderwałam się od niego po jakiś dobrych 10 minutach. Obydwoje byliśmy trochę zmieszani..
A León był szczęśliwy i zaskoczony. Rzuciłam mu się na szyje mocno przytulając, Verdas
oczywiście nie był obojętny. Co mam teraz zrobić, być z nim i krzywdzić Diego czy siebie..



** Federico **

Zwolniłem się trochę wcześniej z pracy. Chcę zrobić Ludmile prezent. Wybiorę się do jubilera, kupię jej coś. Jest tego warta. Już wychodziłem z budynku firmy aż zaczepił mnie Diego. Ciekawe czego on chce. Przyszedł do mnie czy do Leóna.. Sam nie wiem do mnie raczej nie, widzimy się tylko od święta. Praktycznie nie znam go. No ale zaraz się pewnie dowiem co się stało. On nie ma zbyt dobrego nastroju. Musiało się coś wydarzyć a ja zawsze o wszystkim dowiaduję się ostatni.
Chodź z Leónem mam dobry kontakt, to mój kumpel w końcu. I szef.

-Siema Fede. Widziałeś Leóna? -Spytał mnie. Wydawał się poważny o co może mu chodzić.
-No siema. Nie było go dzisiaj w pracy ale nie wiem czemu. A co?
-Nie ważne. Na razie.
-Pa.

To była najkrótsza rozmowa którą prowadziłem.  Ale też dziwna. Był poważny, podenerwowany i niecierpliwy. O co może mu chodzić. Czemu on szuka Verdasa.  A w ogóle to coraz częściej się nie zjawia w pracy. Może jest tu szefem ale żeby robić sobie taki olew. Wcześniej był obowiązkowy nie opuszczał pracy.  Nie zapomniałam o spotkaniach a teraz? Chodzi z głową w chmurach. Nic nie mówi. Nie moja sprawa. Ale..nie ważne. Poszedłem  spacerkiem pod sklep jubilerski i wszedłem do niego. Wybrałem dla niej naprawdę śliczny oraz bardzo drogi naszyjnik. Jak ją znam to się ucieszy. Jest też kwiaciarnia niedaleko Kupiłem bukiet róż, jej ulubione kwiaty. Do tego wino, kolacja. Nie zrobiona prze ze mnie. Nie umiem gotować, kupiłem ją w knajpie. Wróciłem do domu parę godzin wcześniej niż zawsze by zrobić jej niespodziankę. Nie było jej w mieszkaniu. Może lepiej, przygotuję nakrycie do stołu. Ogarnę trochę mieszkanie a potem..Potem do niej zadzwonię.  Zacząłem sprzątać chodź tego nie lubię. Staram się.


** Diego **

Nie rozumiem tego. Czemu ona mnie zostawiła. Ciągle to samo pytanie. Co zrobiłem nie tak. Wydała się szczęśliwa ze mną a tu nagle koniec. Myślałem że ja i Viola to tak na całe życie. Myliłem się.
Nie wiem czy odpuścić czy nie. Może zamknę w końcu ten rozdział ale.. Ale muszę dowiedzieć się czemu zerwała. Wtedy spróbuję zapomnieć. Mam przyjaciela on mi pomoże! León. Jednak najpierw..Jak dowiedzieć się powodu zerwania. Najprościej by było porozmawiać szczerze z Violettą. Niestety, stawiam że i tak mi nic nie powie. A może Francesca przecież przyjaźni się z Violą od paru dobrych lat.  Zawsze wszystko sobie mówiły. Jakbym z nią pogadał może coś powie.
Jestem pewny że coś ukrywają. Dowiem się co. I czemu.  20 minut później byłem już u niej w domu. A konkretnie w salonie. Fran była jakaś podenerwowana co dalej uprzedza mnie w przekonaniu
że coś albo kogoś ukrywają prze de mną. Vilu już kogoś ma.. Kogoś lepszego niż ja..Pewnie tak.


** Camilla **

Właśnie skończyłam pracę. Byłam wyczerpana. Tyle roboty nie było już dawno. Jest ciężko. Chcę stworzyć z Brodwayem rodzinę. Ale jak? Pytam się jak?! Jestem jakąś beznadziejną sekretarką w biurowcu i nie zapowiada się na awans. Nie zarabiam mało, ale dużo tym bardziej nie. Ledwo wystarcza na życie. Do odłożenia zostaję naprawdę nie wiele. W ogóle podziwiam Broadwaya że
znalazł nam mieszkanie. Tak ładne i tanie jak na nie oraz okolicę. Słyszałam że Diego oświadczył się Violi a ona go odrzuciła. Ile bym dała za mój ślub..Oczywiście nie z Diego. Właśnie. Nie wiem czemu ona z nim zerwała. Muszę się oderwać od tej rutyny. Niedługo omówię się z Violettom, Fran oraz Ludmi na imprezę. Nikomu nie zaszkodzi trochę rozrywki. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Wyszłam z firmy i ujrzałam Broadwaya koło swojego auta które rano pożyczyłam. Jakoś go udobrucham. Widziałam że nie był zadowolony ale nie z takimi sytuacjami się radziło damskie pokolenie. Czekał na mnie to podeszłam. Stałam koło niego i się uśmiechałam. Nigdy mi się nie oparł i liczę że teraz też się nie oprze.

-Broadway, kochanie. Co tu robisz?
-Przyszedłem po ciebie. I samochód.
-Jesteś kochany. -Pocałowałam go.
-A to za co? -Spytał poważnie ale po chwili odwzajemnił mój uśmiech.
-A za nic.
-Dobrze wsiadaj jedziemy się pakować.
-Już się przeprowadzamy?
-Tak.
-Super.

Wsiedliśmy razem do auta. Po czym ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania. Spakowałam się. Za nim się obejrzałam byłyśmy już w naszym nowym apartamentowcu.

 -------------------------------------------------------------------------------

Siemka kochani!
Miał być w weekend ale skończyłam go wcześniej mam nadzieje że się podoba i liczę na dużo komentarzyków. Rozdział miał być ciekawszy no ale jest taki...A i jeśli mowa o komentarzach
to ostatnio 9. Dziękuję wam wszystkim! Przy niektórych blogach to jest niewiele ale mi one
przyniosły dużo motywacji i uśmiechu więc jeszcze raz dziękuję wszystkim którzy przeczytali
i skomentowali. Liczę że teraz też tak będzie a może i więcej!

~One Short'a dopiero niedawno zaczęłam pisać więc nie wiem kiedy się pojawi.
~Następny rozdział myślę że w następnym tygodniu może być nawet w następny weekend. 

Do następnego! Pozdrawiam Sandra <33

Next Rozdział = 3 Komentarze 


Czytacie - Komentujecie - Motywujecie 

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 8





,, Z głową opartą o twoje ramiona. W silnych objęciach lekko niesiona.
Mogę zapomnieć czym jest strach........ Samotność rozsypać jak piach .
Daleko zostawić ból i cierpienie. Zniszczyć przeszłości szare cienie''

Rozdział dedykuję Marlenie Frozen 

------------------------------------------------------------------------------------

** Violetta **

Pocałował mnie, najpierw się opierałam ale po chwili odwzajemniłam jego pocałunek.  Był taki delikatny, zapomniałam na moment o wszystkim. Nie wiem jak on to robi..  Nasz pocałunek robił się coraz głębszy. Czułam że go kocham.   Przeniosłam się jakby do innego świata.. Odpłynęłam.. Otworzyłam moje wcześniej przymrużone oczy. Jednak po chwili czar prysł. Opanowałam się i trochę od niego odsunęłam. Jak by się teraz czuł Diego gdyby zobaczył mnie i swojego kumpla całujących się. To okropne co mu robimy. León powinien być teraz z nim, pocieszać go. Tymczasem jest ze mną, mało tego wyznaje mi miłość. Jak ja mam się teraz zachować.

-León, my nie możemy. Musisz już iść. -Mruknęłam.
-Co z nami będzie? -Spytał niepewnie patrząc mi głęboko w oczy.
-Nie ma nas. -Oznajmiłam, z oczów popłynęło mi parę łez.
-Kocham cię i nic tego nie zmieni. -Powiedział ocierając mi łzy.
-Idź już, nie mów nic Diego. Zapomnij o tym co się stało. Zależy mi na jego szczęściu.
-A co z twoim szczęściem, a co ze mną?
-Nic nie ma znaczenia. Nie zmienisz mojej decyzji.
-Nie poddam się. -Powiedział po czym wyszedł trochę zawiedziony.

To co się stało zdołowało mnie jeszcze bardziej. Kocham Leóna, niestety nie mogę być z nim.
Nawet nie chcę myśleć co by powiedział o tym Diego oraz nasi przyjaciele. Mamy ich wspólnych, połowa była by za mną a reszta za Diego. Podział? Nie chce tego, a Verdas musi się z tym pogodzić. Owszem myliłam się co do niego. Nigdy nie domyślałam się że on cokolwiek może do mnie czuć.
Nie jestem już z Diego. Ale on nadal się z tym nie pogodził. Obawiam się że nie zakończy tego na tym. Będzie chciał do mnie wrócić, jednak nie stanie się tak. Nie chcę być z Leónem też dla niego samego. Diego znienawidził by go, a ja i on nie mamy szans na udany związek i przyszłość na dłuższą metę. Dużo osób było by temu przeciwko. Tak, liczę się z opinią innych. Verdas nie..
Byle by tylko się nie wygadał, jestem nawet wdzięczna Franczesce że mu powiedziała. Ja bym się nie odważyła, lecz to i tak nic nie zmienia. No..Chyba że..Zrobiło mi się trochę lżej. Ktoś mógł by pomyśleć że to koniec moich problemów. Wręcz przeciwnie to dopiero początek. Odwróciłam się w stronę lustra, zobaczyłam że wyglądałam strasznie.  Miałam sińce pod oczami, rozmazany makijaż a po policzka nadal spływało mi coraz więcej łez. Wzięłam z łazienki moją kosmetyczkę by poprawić swój wygląd. Otarłam łzy chusteczką. Zmyłam makijaż ponieważ nie był już do uratowania, zrobiłam nowy.  Ogarnęłam bałagan który zrobiłam przez ostatnie 15 minut. Muszę zebrać myśli.
Ubrałam kurtkę, do ręki wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Pójdę do parku się przejść.
Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Może po drodze zadzwonię do Fran. Moje kosmyki włosów wzięłam do tyłu. Wiatr był dość silny chodź było nawet ciepło. Przez niego włosy mi się rozchodziły, wyciągnęłam z torby gumkę do włosów i spięłam dość luźnego kucyka. Cały czas szłam przed siebie, nie myśląc, nie czując. Przez to wszystko zrobiłam się neutralna. Rozglądałam się, w pewnym momencie dostrzegłam drzewo pod którym kiedyś byłam z Diego. Były to szczęśliwe czasy. Jeszcze wtedy nie mogłam nawet wyobrazić sobie życia bez niego. Teraz mimo wszystkich wspomnieć które do mnie wróciły w mgnieniu sekundy nic się nie zmieniło. Dużo razem przeżyliśmy. Nigdy tego nie zapomnę, ale nasza historia się skończyła.  Wszystko się musi skończyć, a że skończyło się teraz. Może nawet lepiej mniej zaboli.. Znowu ruszyłam woskom drogą, moje kroki kierowały się ku nikąd..


** León **

Po wyjściu z mieszkania Violetty postanowiłem udać się do Franczeski.  W końcu do dzięki niej pocałowałem Viole. Jest dla nas jakaś szansa. Prędzej czy później będziemy razem, nie dbam o to co inni pomyślą.Diego się obrazi, nie będę się mu dziwić. Mam tylko nadzieje że kiedyś mu przejdzie.
Ona i tak by się z nim rozstała bo go nie kocha. A teraz może zaprzeczać, opierać się. Ale ja się nie poddam będę o nią walczyć do puki nie będziemy parą. Była taka urocza, szkoda mi jej. Musi przejść przez to wszystko. Nie utrzymuje kontaktów z rodziną, jej matka nie żyje. Diego jest na nią wściekły za zerwanie. Sytuacja ze mną, będę dla niej wsparciem. Jak mi na to pozwoli a mam nadzieje że tak.
Dobrze że ma taką przyjaciółkę jak Fran. Czasami zastanawiam się ile może znieść taka mała istotka jak Violetta, jest taka krucha i delikatna. A jednak ma tyle optymizmu i energii w sobie. Dzięki temu jest wyjątkowa dla mnie. Inni też na pewno to dostrzegają. Tak chciał bym teraz przy niej być.
Móc ją pocałować bez niepewności że mnie odrzuci. Przytulić...Pomagać jej. Niestety nie mogę. Na razie dam jej czas na przemyślenia. Teraz przy najmniej wiem na czym stoję. Wiem że kocham ją i ona mnie. To znacznie ułatwia sprawę. Ale jest też wiele rzeczy które utrudniają to. Violetta chce by wszyscy byli szczęśliwy nawet jej kosztem, jest dobrą osobą. Nigdy nie spotkałem takiej kobiety, nie wybaczę sobie jak ją stracę. Podjechałem do Franczeski, zapukałem do drzwi. Zaprosiłam mnie do środka.

-Franczeska, dziękuje ci za to że mi powiedziałaś. -Oznajmiłem jej przy czym towarzyszył mi mały uśmiech.
-Nie ma za co. Byłeś u Violetty? -Spytała zniecierpliwiona.
-Tak byłem, ale ona nie chce ze mną być ze względu na Diego.
-Ona już z nim nie jest z tego co wiem.
-No, dobrze wiesz. Ale nie chce go ranić bardziej.
-Już wiem o co jej chodzi. Ale chyba się nie poddasz?! -Spytała podejrzliwie.
-Nigdy. Tylko że teraz ona potrzebuję czasu i przyjaciółki.
-Oraz wsparcia.
-Chciał bym ją wspierać ale nie pozwoli mi na to.
-Próbuj tak jej udowodnisz że ci na niej naprawdę zależy.
-Ok. Musze lecieć.
-Pamiętaj ci ci mówiłam!

Po krótkiej rozmowie z Fran pojechałem do pobliskiej knajpy. Było już późno a ja rano musiałem być w pracy. Trudno, muszę się napić...a potem wrócę do domu. Nie jestem małym dzieckiem i sam będę o sobie decydować. Piłem kolejkę za kolejką. Tak zapominałem o problemach. Pomagało.
Bylem już zalany w trupa i neutralnie nastawiony do wszystkich i wszystkiego. Oprócz....
No właśnie oprócz Violetty kocham ją i zawsze będę. Nie obchodzi mnie opinia innych.
Chodź zawsze raczej było inaczej. Dopóki jej nie poznałem. Byłem już pijany w trupa.
Wróciłem do domu, ledwo doszedłem... Byłem już w swojej sypialni i położyłem się na łóżku.
Myślałem o naszym pocałunku,o wspólnych chwilach, kiedy ją pierwszy raz ujrzałem oraz gdy skapnąłem się że ją kocham, nie zapominając o myśleniu o  rozmowie z nią, z Fran..aż zasnąłem śniąc o ukochanej Vilu..


** Violetta **

Wróciłam z prawie 2 godzinnego spaceru, straciłam poczucie czasu. Czułam ból w sercu, kocham Leóna. Co mi po tym jak nie mogę z nim być. Czy to źle że wybieram mniejsze zło? Że chcę by Diego był szczęśliwy be ze mnie. I tak go zraniłam. Wystarczająco nie zabiorę mu jeszcze przyjaciela. Mam nadzieje że nic mu nie powiem o pocałunku. Dlaczego León nie rozumie? Tłumaczę jemu i Fran o co chodzi a oni jak ściany. Ranię też Verdasa. Cóż bardziej by go zabolała utrata przyjaciela, wiem co mówię. Może mu się teraz wydaje że jest inaczej ale nie... Życie nie jest bajką tak jak mu się to wydaje. Mam już wszystko poukładane w głowie. Wiem co robić a czego nie. Zjem kolacje, zrobiłam sobie tosty z serem. Zjadłam je i posprzątałam po sobie. Potem jak zwykle moje wieczorne rutynowe obowiązki. Po nich idę spać mam dość wrażeń na dziś i byle już więcej nie było. Zasnęłam szybko, ale za to jaki mam sen...


** Camilla **

Wstałam rano z łóżka. Broadway jeszcze spał. No po takiej nocy to się nie dziwie. Pozbierałam moje wszystkie ubrania z całego pokoju i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic ubrałam się, musiałam we wczorajsze ale w domu się przebiorę. Upięłam włosy w kłosa po czym skierowałam się ku sypialni by obudzić Broadway. Muszę być zaraz w pracy a samego go tu nie zostawię. Mam 15 minut na dojechanie do domu oraz przebranie się. Trudno potem to odeśpi. Zaśmiałam się cicho.  Podeszłam do łóżka, usiadłam na nic i pocałowałam Broadway w policzek.  Ani drgnął. Udawał? Coś mi podpowiadało że tak. Podświadomość. Jak chce tak pogrywać ze mną to dobrze. Z komody wyjęłam kartkę oraz długopis. Zostawiłam mu ją, napisałam mu list. Pojechałam do domu, przebrałam się.  Po czym udałam się do mojej nudnej pracy. Tak nudnej. Nie lubię jej. Ale nie mam innego wyjścia potrzebne nam są pieniądze. A gdzie ja pójdę? Gdyby nie to że León jest moim przyjacielem nawet tam bym nie pracowała.. w takich sytuacjach zawsze nachodziło mnie jedno pytanie.  Czemu ja nie skończyłam tych studiów?! Violetta skończyła i co prawda nie pracuję w zawodzie. Ale jest modelką, szczęściara. Ma ciekawą, dobrze a nawet bardzo dobrze płatną, nie zbyt trudną prace. Ona ją lubi i sprawia jej to przyjemność. Zazdroszczę jej tego... Wyjęłam z torebki lusterko, szminkę po czym poprawiłam makijaż.  Podjechałam pod firmę. Weszłam do budynku, wysoki i wąski. Tak bym mogła go opisać. Widać tylko szklane okna zasłonięte żaluzjami, ciekawe co oni tam robią.. Mniejsza z tym. Wjechałam na 6 piętro. Moje rzeczy zostawiłam w jednej za szafek. Udałam się do biura, i co dalej? Obowiązki.


** Broadway **

Obudziłem się, popatrzyłem na naścienny zegar. 10.55. Co?! Zaspałem do pracy! Koło mnie nie było nawet Camilli. Szybko wstałem i zacząłem jej szukać po apartamentowcu. Nie było jej, stwierdziłem. Zauważyłem tylko jakąś kartkę podpisaną ,,Dla Broadway'' Wyjąłem ją z koperty. Zacząłem czytać.

*******************************************

Broadway nie wiem która jest godzinna bo mocno spałeś.
Pewnie późna. Nie chciałam cię budzić, uroczo spałeś.
Pewnie się śmiejesz z tego co piszę, Ale mówię naprawdę poważnie! 
Jak się domyślasz jestem już w pracy. 
W kuchni masz śniadanie od wczoraj.
Pewnie wiesz. A i wzięłam twoje Auto. Nie jesteś zły? Tak myślałam że nie będziesz.
Dziękuję. Kocham cię.

Twoja Camilla.

********************************************

Wzięła moje auto..I nie zamierzała mnie obudzić. Teraz ja się spóźnię. Szybkim krokiem do łazienki ubrać się. Nie chciałem nawet już jeść. Wybiegłem z domu i poszedłem na przystanek.
Po 5  minutach zjawił się autobus wsiadłem i dojechałem do pracy. Szef był na mnie zły. Kazałam mi zostać po godzinach by nadrobić.


** Ludmiła **

Jestem omówiona do kosmetyczki na 12:00 i fryzjera na 13:45.  Nie zdążę jak się nie pośpieszę. Potrzebne mi są też nowe ubrania. Mówię do siebie z uśmiechem od ucha do ucha. Federico zabiera mnie dzisiaj na przyjęcie. Nie mogę się doczekać, byle by nie było tak nudno jak ostatnio..
Chwytam moje rzeczy i wybiegam z domu wsiadając do taksówki która już na mnie czeka. Jedziemy chwilę aż nagle lądujemy w wielkim korku. Ja naprawdę nie zdążę! Staję się coraz bardziej przepełniona złością. Czuję jakbym miała zaraz wybuchnąć. Mój wyraz twarzy nie wróży nic dobrego, tak to to na pewno!

-Niech się pan pośpieszy! -Prawie krzyczę. Chcę być już na miejscu.
-Co mam zrobić jest korek.. -Mówi spokojnym głosem. Chyba chce mnie uspokoić. Ale nikomu to się jeszcze nie udało.
Jemu raczej też się nie uda. Było by to co najmniej dziwne.
-Pan nie rozumie, nie zdążę! -Podnoszę głos. Jestem bardzo poważna.
-Dobrze zaraz będziemy na miejscu. -Powiedział.

Nie odzywałam się już ominęliśmy korek i po 5 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam mu po czym odjechał a ja zadowolona weszłam do kosmetyczki. Zrobię się na bóstwo, uśmiech mi znowu wraca. Potem fryzjer i zakupy! Jak ja to kocham, myślę jestem pozytywnie nastawiona. Humor mnie nie opuszcza.

------------------------------------------------------------------------------------

Witam po krótkiej przerwie! 
Jest późno i dodaję rozdział ale chciałam się wyrobić w tym tygodniu.
Dla mnie nie jest zbyt ciekawy ten rozdział, przepraszam mało weny. A dla was jaki jest?
Mam też parę spraw jeśli chodzi o blog... A więc: 

~W tym miesiącu dokładnie nie wiem kiedy ale zamierzam napisać One Short'a. Mam już pomysł na niego. 
~Teraz rozdziały będą  pojawiać się mniej więcej raz w tygodniu. (Chyba w weekend) 
~Jeśli czytasz albo chociaż raz ktoś z was przeczytał bloga do skomentować, szczerze! 
Nawet najmniejszy komentarz mnie motywuję i to bardzo! A ostatnio..2 komentarze pod rozdziałem.
To by oznaczało że tylko tyle osób czyta..ale jak będzie tak dalej to znaczy że rozdziały są
naprawdę słabe i nie warto dalej prowadzić bloga.

To chyba tyle, proszę was o komentarze! Nawet takie malutkie, może też od anonimów. 
Bardzo mnie to motywuję i wywołuje uśmiech na twarzy :) 

Pozdrawiam was Sandra<33

Next Rozdział = 3 Komentarze 

Czytacie - Komentujecie - Motywujecie! 

środa, 13 maja 2015

Rozdział 7


Weź mnie w ramiona, obejmij.
Niewyobrażalnie mocno, mocniej!
Niech zabraknie powietrza , Niech zabraknie miejsca
Niech zabraknie sekund, Nie ma nic pomiędzy
Przestaję oddychać.. Przestaję czuć..
Przestaję żyć...

Ten rozdział dedykuję  Francesca Love.
Jesteś praktycznie od początku i czytasz rozdziały.
Komentujesz każdy rozdział, post. Dziękuję ci <3333333

----------------------------------------------------------------------------

** Violetta **

Weszłam zdenerwowana. Czułam że moje serce bije coraz mocniej i szybciej.
Ręce mi drżały a gardło coraz bardziej zaciskało. Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego małego słowa.  Moje usta nie wyrażały niczego szczególnego. Musze być silna, dla wszystkich.
Pocałowałam go w policzek i usiedliśmy przy stole. Diego czekał na moje wyjaśnienia..
A ja myślałam jak mu to powiedzieć, o Leónie też by wypadało. Lecz ja nie mam odwagi.
Odwagi na to żeby powiedzieć mu całą prawdę. Ale powiedziałam sobie, Violetta weź się w garść!

-Diego, muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. -Powiedziałam niepewnie.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Chce wiedzieć co się wczoraj stało?
-Może zacznę od początku..Chcę cię bardzo przeprosić za wczoraj i za ostatni czas. Zachowywałam się co najmniej dziwnie.
-Nie zaprzeczę. Coś wywołało te zachowanie u ciebie, co? -Mruknął trochę nerwowy.
-Tak. Wybiegłam wczoraj bo przestraszyłam się twoich oświadczyn..
-Mogłaś powiedzieć że nie jesteś jeszcze gotowa, zrozumiał bym. -To nie to. Gdyby to był taki powód.
Prawda jest o wiele gorsza niż myśli. Chce mi się płakać! Jestem rozdarta między nim a szczęściem. Moim szczęściem.
Które jest niemożliwe z Diego jako mój chłopak a tym bardziej mąż. Wątpię bym po ty co mu powiem się przyjaźniła ale..
-Bo nie jestem ale z innego powodu.
-Jakiego? -Spytał zdziwiony.
-Ja.. -Chciałam powiedzieć ale coś się we mnie zblokowało i nie mogłam.
-Co ty? -Popatrzył na mnie swoimi tęczówkami.
-Ja już cię nie kocham.. -W końcu wydusiłam to z siebie, już wiedział. Czułam się okropnie. Bałam się jak zareaguje.
-Co?! -Spytał mnie. Widziałam po nim że zabolały go te słowa. Nie chciał tego okazać, ale był kiepskim aktorem.
-Naprawdę mi przykro. Nie chcę więcej cię okłamywać. Na pewno znajdziesz kogoś kto cię pokocha i zrozumie.
-Nie, nie prawda. Kocham ciebie i tylko ciebie. Ty tego nie mówisz poważnie, to są żarty tak?
Pokiwałam głową na nie. W tej chwili Diego stracił resztki nadziei na nasz związek. Okropnie jet patrzeć jak cierpi. I to prze ze mnie.. Chciałam powiedzieć mu też o Leónie, niestety nie zrobię mu jeszcze tego. A po za tym Verdas by się dowiedział. A on nic do mnie nie czuję.. Tak mi się wydaję.
-Pójdę już. Pa. -Diego wołał mnie ale muszę być wytrwała szłam dalej aż odjechałam zostawiając go tam.

Teraz udam się do domu. Nic nie poprawi mi humoru. Nie oszukuję już go ale żeby czuć się lepiej...wątpię. wczoraj mi się oświadczał a dzisiaj z nim zrywam. Ale sobie moment wybrałam, nie ma co! Jestem na siebie wściekła. Wiem że jak nie teraz to już nigdy. W końcu dalsze odwlekanie tej rozmowy w czasie nie miało by sensu. Tym wcześniej to skończę tym lepiej dla Diego i mnie. Co ja sobie wmawiam..Co ma sens a co nie?  Zaraz wszyscy nasi znajomi będą wiedzieć co się stało. Zacznie się wypytywanie mnie, czemu?  Prawdziwej przyczyny nie mogę im podać a nie chcę więcej kłamać. Teraz chcę zacząć nowe życie. Albo się uda albo nie. Trudno, dlaczego życie musi być tak cholernie trudne?! Czemu?! Dotarłam do domu i włączyłam jakiś film by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Myślałam że będzie to łatwiejsze. Ale nie, w trakcie filmu cały czas zadawałam sobie pytania. Jak on się czuję, co mam teraz zrobić? Wszystko potoczyło się w złą stronę. Nie pójdę do Fran ona ma swoje problemy, nie narażę jej jeszcze na moje. Powinnam jej pomagać a ty czasem  ona pomaga mi.. Czy odnajdę kiedyś swój cel w życiu..


** Camilla **

Po miłym wieczorze z Brodwayem zrobiłam dla nas kolacje. Cały czas zastanawiam się jak wygląda nasze przyszłe mieszkanie. Pomyślałam że przy kolacji zagadam go i może się zgodzi byśmy oglądnęli je teraz. Jest późno ale to w niczym nie przeszkadza. Chciałabym założyć z nim rodzinę. Ale Broadway..Nie wiem czy on chce. Lepiej teraz o ty nie mówić. Dziś jest nasz szczęśliwy dzień, nie zniszczę go.  Byłam w kuchni gotowałam spaghetti, zaszedł nie od tyłu i objął. Nawet nie usłyszałam jak szedł. Zaśmiałam się.

-A co ty tu robisz? -Spytałam jednocześnie śmiejąc się.
-Nic, przyszedłem żeby zobaczyć co robisz.
-Dobrze, siadaj zaraz będzie kolacja.
-Okej.

Zjedliśmy kolacja. Po czym poruszyłam temat mieszkania. Trzeba było zobaczyć moje zdziwienie gdy zgodził się na oglądniecie go. I to w tej chwili! Sama nie wiem czemu. Cóż cieszyłam się. Poprawiłam makijaż i wyszliśmy. Broadway znał drogę więc on prowadził auto. Podjechał pod apartament po czym wysiedliśmy. Zakrył mi oczy swoją ręką. Nie wiedziałam po co on to robi, zawsze lubił robić mi niespodzianki. Droczył się ze mną bo wiedział że mnie to trochę denerwuję. Zaprowadził mnie po schodach, przekroczyliśmy próg mieszkania. Odkrył mi oczy. Rozejrzałam się, nie mogłam nadziwić się temu pięknemu wnętrzu. Oglądnęłam każdy pokój oraz najmniejszy kąt apartamentu.  Podeszłam do mojego chłopaka który cały czas stał w tym samy miejscu. Był trochę zdenerwowany, czekał na moją reakcje. Więc mu ją okazałam. Stanęłam u jego boku po czym pocałowałam go. To chyba najlepsza odpowiedź na to. Prawda? Widziałam że mu ulżyło. Zależało mu na mnie, i mi zależy na nim.

-Broadway. -Wypowiedziałam jego imię.
-Podoba się?
-A mój pocałunek nie wystarczył?
-Może jakby jeszcze jeden..
-Co za dużo to nie zdrowo. -Powiedziałam, zaśmiałam się z niego.
-Ach tak..
-Tak! -Powiedziałam pewna siebie.

Usiedliśmy tam na sofie i zaczęliśmy się namiętnie całować. Po 10 minutach przeszliśmy do sypialni. Oparliśmy się o ścianę. Zaczęliśmy się rozbierać, odpinałam mu guziki od koszuli. On za to rozpiął mi zamek od sukni. Chwilę potem byliśmy nadzy. Broadway rzucił mnie na łóżko. Nasze ubrania były porozrzucane wszędzie.  A co było dalej zostanie między mną a nim..


** Diego **

Jak ona mogła mnie zostawić? Nie rozumiem tego. Jak można tak szybko przestać kochać.
A może ona nigdy nic do mnie nie czuła.. Ale po co by wtedy była ze mną. Rozumiem że lepsza najgorsza prawda niż kłamstwo. Tylko że bez powodu by to się nie stało, tak jak ona uważa. Wszystko dzieje się po coś, a Vilu zerwała by ze mną żeby być samą.. Pewnie ma kogoś, zakochała się. Jak ona myśli że ja to tak zostawię to się myli. W końcu wyjdzie na jaw z kim się spotyka, ja wkroczę do akcji. Będę o nią walczył. Jak się nie uda to trudno, przynajmniej nie zarzucę sobie że nie zrobiłem nic w tym kierunku. Może zadzwonię do Leóna on zawsze wiedział co zrobić w takich sytuacjach. Miał dużo dziewczyn, nie pochwalał takiego zachowania ale może się na coś przydać jego doświadczenie. Pójdę do niego..a właściwie zadzwonię. Niech on się wykaże i mnie odwiedzi. Mam dziwne wrażenie że mnie unika. Może mi się wydaje przez to co dzieje się w moim życiu. Po co on by miał mnie unikać.. Bredzę już od tej miłości do  Violetty. To pierwsza kobieta w której się na prawdę zakochałem a nie mogę z nią być.


** Francesca **

Ciekawe jak się czuje Violetta, powinna być już po rozmowie z Diego. Nie chcę teraz do niej dzwonić. Pewnie potrzebuję pobyć trochę sama. Jutro zobaczę co z nią. Chciałam bym wyjść do jakiegoś klubu. Ale cóż..chłopaka nie mam. Camilla jest z Broadwayem, planują przeprowadzkę. A Viola..ma swoje problemy, rozstanie z Diego. Problemy z Leónem. Ludmiła i Federico to papużki nierozłączki. Pewnie mają swoje plany na dzisiejszy wieczór. Sama też nie pójdę. Co oznacza że kolejną noc spędzę sama w domu. Już się ciesze, ja i telewizor. Czuję się jak 50 letnia kobieta. Marco też już nie ma przy mnie. Więc jak zwykle poszłam przed telewizor..Włączyłam jakiś film na DVD przy czym jadłam popcorn zrobiony z mikrofalówki. Nie chce mi się robić kolacji. Zaśmiałam się z tej sytuacji. Lepiej ze śmiechem niż smutkiem. Muszę być taka dla Violetty.


** León **

Właśnie wróciłem do domu ze spotkania w firmie. Jak zwykle nie było ono zbyt ciekawe.
No ale co zrobić, takie obowiązki. Na spotkaniu nie mogłem się skoncentrować.
Myślałem o Violetcie. O naszej ostatniej rozmowie. Okłamałem ją że nic do niej nie czuję.
Po co ja to mówiłem..To był świetny moment na szczerą rozmowę.  A ja wszystko spieprzyłem!
Moja złość na siebie coraz bardziej we się we mnie wzbierała. Zwykle byłem spkojny, ale teraz to co innego.. Franczeska dzwoni..odebrałem telefon. Byłem ciekawy co mam mi do powiedzenia. Nie spodziewałem się usłyszeć tego..

-Cześć León. -Z głosu była jakaś poważna, nigdy taka nie była. Co ona chce mi powiedzieć.
-No siema. -Odpowiedziałem.
-Z tego co wiem to Violetta zerwała z Diego. -Nie mogłem uwierzyć w to co mówi. Z jednej strony było mi go i Violi szkoda. Ale z drugiej to była szansa dla mnie.
-Tak, szkoda..Ale nie rozumiem po co mi to mówisz? Mam porozmawiać z nim? -Spytałem
-Raczej nie. Nie wiem. Muszę ci coś jeszcze powiedzieć..
-Co takiego? Mam się bać?
-Zależy, tylko nie pytaj od czego.
-Ok, to mów. -Niecierpliwiłem się.
-Bo Violetta, ja z nią rozmawiałam. I ona..
-Co z nią?
-Ona cię kocha...
-Vilu mnie kocha? -Spytałem niedowierzająco.
-Tak. Ale zrobisz z tym co chcesz.
-Niemożliwe.
-Czemu?
-Bo ja ją też kocham. Myślałem że ona nie nie. I była z Diego.
-Świetnie, idź do niej.
-Dobra. Pa
-Pa

To była najlepsza wiadomość jaka mogła mnie spotkać.  Od razu pojechałem do Vilu. Wyznać jej wszystko. Rozstała się z Diego może prze ze mnie. Trudno. Ryzykuje jadąc do niej...W końcu do odważnych świat należy, nie?


** Violetta **

Trochę przepłakałam ale w końcu czas się ogarnąć i żyć dalej.
Pójdę się przebrać oraz przy okazji poprawić makijaż.

Ubrałam się w to:



Byłam głodna więc poszłam do kuchni coś zjeść,  otworzyłam lodówkę po czym wyjęłam z niej zupę. Odgrzałam ją, a potem zjadłam. Włożyłam naczynia do zmywarki. Już miałam wyjść z domu odwiedzić Fran, niestety przeszkodził mi dzwonek. Dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Kogo tam zobaczyłam..Oczywiście był to León. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem był trochę speszony.
O co może mu chodzić? Byłam podenerwowana.

-León, co ty tu robisz.. -Niepewnie spytałam.
-Przyszedłem do ciebie. Mogę wejść?
-Co..A tak. Proszę wejdź. -Dałam mu znak ręką żeby wszedł.
-Francesca do mnie dzwoniła..
-Powiedziała ci że zerwałam z Diego?! -Spytałam trochę zła na nią wygadała się.
-Tak, ale nie tylko to..
-Jak to, co jeszcze? -Czyżby ona mu powiedziała że go kocham..Zrobiła by mi to!
-Powiedziała mi to co do mnie czujesz. -Igrał z ogniem, przybliżył się do mnie trochę.
-Nie..
-Ja ciebie też kocham, Violetta od kiedy cię poznałem chciałem  tobą być. Gdyby nie Diego to.. Ale już z nim nie jesteś.
-Co ty mówisz to jest twój przyjaciel.
-Trudno. -Znowu się do mnie zbliżył, byliśmy tak blisko siebie że czułam jego oddech.
-Co ty chcesz teraz zrobić? -Spytałam cicho.
-Nie wiesz..

Pocałował mnie, najpierw się opierałam ale po chwili odwzajemniłam jego pocałunek. Był taki delikatny, zapomniałam na moment o wszystkim. Nie wiem jak on to robi.. Nasz pocałunek robił się coraz głębszy. Czułam że go kocham.  Przeniosłam się jakby do innego świata.. Odpłynęłam..

----------------------------------------------------------------------

Cześć!
Naszła mnie wena i dzisiaj napisałam cały rozdział więc go dodaje, na co czekać?
Mam nadzieje że się wam podoba. Starałam się, liczę na komentarze.  Wiem że mówiłam że będzie po jutrze ale nie spodziewałam się weny. Dobra bez większych wstępów. Pa.

Next Rozdział = 3 komentarze 
Pozdrawiam Sandra <33

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 6


,,Róża ma kolce, kolce robią rany. Cierpi kto kocha, a nie jest kochany''

Ten rozdział dedykuję Lagusiak <3
Która ostatnio mnie nie hejtowała
Oby tak dalej!

----------------------------------------------------

** Violetta **

Uważam że wyglądam ślicznie. Zebrałam się w garść i poszłam do Fran, nie miałam do niej daleko więc szłam spacerkiem. Doszłam pod jej dom. Francesca zauważyła mnie z okna i od razu otworzyła drzwi. Po jej minie wywnioskowałam że  jest na mnie za coś obrażona. Nie wiem za co ale za pewne niedługo się dowiem..

-Hej Fran. -Przywitałam się i przytuliłam ją.
-Cześć Violka. Wejdziesz? -Spytała mnie a ja lekko się uśmiechnęłam i poszłam za nią do środka jej domu.
-Muszę się wygadać.. -Wzywałam jej odgarniając kosmyki moich włosów za uszy.
-Właśnie. Czemu nie odbierałaś telefonu?! -Gwałtownie mnie spytała.
-Bo wyłączyłam telefon...przepraszam jak dzwoniłaś.
-Tak dzwoniłam z 20 razy!
-Po co? -Spytałam zdziwiona, po co ona dzwoniła 20 razy?!
-Diego u mnie wczoraj był.
-Już wiesz? -Zdołowałam się.
-Co się z tobą dzieje myślałam że marzysz o ślubie z nim.
-Bo tak było za nim..-Przerwałam w połowie zdania. Od razu się wygadać..o nie!
-Za nim? -Cala Francesca. Ciekawska jak zwykle. Pomyślałam.
-To nieistotne. -Dodałam.
-A Diego?
-Nie wiem. -Powiedziałam krótko.
-Jesteśmy przyjaciółkami. Możesz mi zaufać. Jak już rozmawiamy to szczerze. -Włoszka delikatnie uśmiechnęła się. Wzbudziła moje zaufanie.
-Dobrze powiem ci wszystko. Ale to długa historia. Zrób nam kawę. -Postanowiłam ostatecznie że opowiem jej każdy szczegół.

Po 5 minutach Fran przybiegła do mnie z kawą spragniona moich opowieści
i wyjaśnień. Nie wiem jak ona zareaguje na to co jej powiem... Albo mnie zrozumie albo stwierdzi że jestem głupia że zakochałam się w Leónie. Najlepszy przyjaciel Diego, bogaty i przystojny. W końcu to Verdas. Trudno obiecałam że wszystko jej powiem to dotrzymam słowa.  Wzięłam 2 łyki kawy, włoszka nadal czekała aż coś powiem.

-Bo ja..ja kocham Leóna -Wyszeptałam cicho, wstydziłam się tego.
-Kogo kochasz?! -Spytała podnosząc głos ze zdziwienia.
-Nie krzycz tak bo ktoś usłyszy!
-Ty nie możesz..A co z Diego? Pomyślałaś o nim?
-Cały czas tylko o nim myślę. Jest wspaniały i nie chce go skrzywdzić. Tylko że go już nie kocham.
-A co Verdas na to?
-Nic mu nie powiedziałam. On mnie wyśmieje. Wiem że on nic do mnie nie czuję. I też wiem że nigdy z nim nie będę. Z Diego też nie mogę być..
-Rozumiem cię Violetta.
-Naprawdę? Nikomu nie powiesz?
-Oczywiście że nie powiem. Tylko że ty musisz z nimi pogadać. A tym bardziej z Diego, należą mu się wyjaśnienia.
-Tak. Tylko że co ja mu powiem.. Kocham Leóna, twojego najlepszego przyjaciela?!
-Będzie dobrze. Wszystko się ułoży zobaczysz. -Powiedziała i mnie przytuliła, umiała mnie pocieszyć i wesprzeć. Co ja bym bez niej zrobiła. Gdyby nie ona i jej rady pogubiłam bym się we własnym życiu. Czemu ja od razu do niej nie poszłam. Jest taka kochana, czemu Marco wybrał karierę niż taką wspaniałą dziewczynę. Biedna Fran. Ma większe problemy niż ja. A ja jeszcze ją obarczam moimi. Jestem samolubna..

Rozmawiałyśmy tak jeszcze 3 godziny. Pomogło mi to. Zrobiło się lżej, jakby jakiś kawałek
ciężaru ze mnie spadł. Pożegnałam ją i wyszłam. Teraz czeka na mnie trudna rozmowa z Diego.
On mi się oświadcza a ja z nim zrywam. No cóż nie mogę inaczej, mam nadzieje że kiedyś mi wybaczy. Próbowałam zawalczyć o nasz związek ale nie potrafię. Nie ma najmniejszej nitki szansy na to że go znowu pokocham. On nie zasługuję na to bym go oszukiwała, musi poznać całą prawdę. Najgorszą ale prawde. O Leónie też.. Zatrzymałam się przy jednej z ławek w parku którym szłam i usiadłam na niej. Zadzwoniłam do Diego.

-Violetta, co się z tobą dzieje?
-Musimy pogadać..
-No tak. Obowiązkowo! -Krzyknął.
-Za godzinę w naszej kawiarni, będziesz?
-Będę na pewno. -Powiedział. W jego głosie wyczułam rozczarowanie. Nie dziwiłam mu się.
-To cześć.
-Cześć.

Poszłam dalej.. Boję się tego co mi powie. Jak zareaguję. Otarłam łzę z mojego oka która się wydostała. Chciałam powstrzymać smutek, można tak?


** León **

Właśnie jadę do pracy. Mam dużo zaległości, ostatnio cały czas brałem wolne.
Tu impreza i kac. Albo moje rozmyślanie o Violetcie. A jeszcze gdy dowiedziałem się że Diego jej się oświadczył..Nie mogę mu odbić dziewczyny. Tylko czemu ona odmówiła? Cały czas zadaje sobie jedno, to samo pytanie. Czemu? Nie kocha go już, ma kogoś innego.. Nie mam siły myśleć o tym. Może ona ma wyrzuty sumienia. Po tym co się stało między nami. Violetta chce być uczciwa przed nim, bo tak ważny krok..  Jak ona weźmie z nim ślub... Nie dam rady żyć bez niej. Co zrobić, Wyznać jej to co do niej czuję.  A jak mnie znienawidzi za to, powie Diego. Wtedy ani jej ani kumpla. Tym bardziej jak będzie chciała się ode mnie odseparować. To było by najgorsza ze wszystkich możliwości. Nic jej nie powiem!  Prawda nie może wyjść na światło dzienne. Ja tego dopilnuję. Ale dusić to w sobie..też jest nie do zniesienia. Jak się komuś nie wygadam to zwariuje. Mój najlepszy przyjaciel to raczej nie jest odpowiednia osoba do rozmowy o tym. Mogę z nim rozmawiać i kiedyś rozmawiałem o wszystkim, było to w obie strony. Teraz raczej wątpię.  Jak bym miał wybór? Diego czy Violetta? Trudna decyzja ale chciał bym taką mieć. Wiedział bym na czym stoję. Mam zasadę miłość ponad wszystko! Violetta, tylko ona się liczy. Diego jest dla mnie oparciem. Jednakże z nim nie ułożę sobie życia. Kumpla można znaleźć a ona jest wyjątkowa. W końcu dojechałem do firmy. Wszedłem do gabinetu ale po drodze spotkałem moją sekretarkę przywitałem się, poprosiłem ją o kawę i weszłem do gabinetu. zdjąłem płaszcz, usiadłem na fotelu. Zacząłem przeglądać papiery. Wypełniałem je, podpisywałem nazwiskiem oraz robiłem przelewy przez internet. Po chwili sekretarka przyniosła mi to o co ją prosiłem i oznajmiła że zaraz mam spotkanie. Gdzie ja mam głowę?! Jak mogłem zapomnieć o tak ważnym dla firmy spotkaniu..Nigdy mi się to nie zdarzało. Na szczęście wszystkie dokumenty potrzebne do jego odbycia miałem przy sobie. Uszykowałem się i poszedłem na nie.



** Camilla **

Byłam w pracy aż nagle zjawił się Broadway. Byłam zaskoczona, nie wiedziałam po co przyszedł.
Nie byliśmy omówieni, nie pokłóciliśmy się. Dziwne. Nigdy nie przychodził bez celu. Musiało się coś stać. Zdenerwowałam się trochę. Może ktoś miał wypadek..Sama nie wiem! Podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Uśmiechnęłam się pokazując moje białe ząbki.

-Kochanie coś się stało? -Spytałam trochę spokojniejsza po pocałunku.
-Nie. Tylko mam dla ciebie dobre wieści.
-Jakie? Mów szybko.
-Znalazłem dla nas mieszkanie. Możemy się razem wprowadzać.
-Cieszę się. Ale gdzie i jak?
-Niedaleko mojej pracy. Namiary na właściciela dał mi kolega. Apartamentowiec ma 5 pokoi.
-Kiedy się wprowadzamy? I kiedy będę mogła je oglądnąć.
-Spokojnie. Jutro możemy jechać oglądnąć oraz podpisać dokumenty. Mamy 24 godziny na decyzje.
-A potem wprowadzanie się?
-Tak! -Powiedział z entuzjazmem.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Muszę wracać do pracy. -Oznajmiłam.
-Tak..ja też muszę iść do pracy. -Pocałowałam go po czym wróciłam do pracy.

Byłam taka szczęśliwa że nasze plany w końcu się spełnią. Nie mogę się już doczekać. Mam już 24 lata a Broadway 25. Już czas aby uporządkować życie. A kupienie wspólnego mieszkania to początek. Pierwszy krok do naszych dalszych marzeń. Jak byliśmy nastolatkami...to były dobre czasy. Beztroskie. Zaśmiałam się, rozmarzyłam. Jak wrócę do domu oglądnę album z dawnych lat.
Oczywiście zanim przyjdzie mój chłopak. Wtedy mam inne plany...A jakie to jest moja tajemnica.


** Francesca **

Po wyjściu Violetty mogłam okazać wszystkie emocje związane z tym co mi powiedziała.
Nie chciałam jej stresować i bardziej denerwować ale uważam że jej sytuacja nie jest zbyt ciekawa.
Z jednej strony Diego a z drugiej León. Wybór jest prosty bo wie kogo kocha. Ale rozmowa z nim o rozstaniu nie będzie dla niej prosta. Pomijając problemy Violi. Marco mnie wczoraj tak zdenerwował...Miałam nadzieje że do mnie wróci. Zadzwonił do mnie zrobił mi nadzieje a tu nagle o jakąś lalunie pyta! Teraz to nie chce go nawet znać. Jest okropny, chamski. Niech robi sobie karierę w Polsce. Miał wybór ja albo kontrakt. Wybrał to drugie. Śmieszne..najpierw mówił że mnie kocha a dzień później ważniejszy był kontrakt niż ja. Samolub, chciał żebym pojechała z nim i zostawiła dom, rodzinę, pracę, przyjaciół. To nie było feir z jego strony. A gdy już o nim zapomniałam..jeden beznadziejny telefon od niego i wszystko wróciło. Myślałam że już go nie kocham a jednak. Na szczęście telefon od niego zmienił wszystko. Na zawsze! Chce zakochać się ponownie tylko że tym razem w kimś kto zasługuję na mnie i ja na jego. W kimś na kim będę mógł polegać i nie zostawi mnie dla pierwszej lepszej okazji. Szkoda mojego czasu na takie rozmyślanie. Może umówię się z Violettą..Aha zapomniałam ona ma coś ważnego do zrobienia. Jutro do niej pójdę, zobaczę jak się czuję. Viola zawsze była przy mnie. Jak rozstałam się z Marco była zawsze przy mnie. Dlatego zawszę muszę ją zrozumieć oraz pocieszyć. Koniec rozmyślania bo zwariuję jak ona. Może pójdę do kina..sama ale zawsze coś. Camilla ma też inne plany...nie będę jej zawracała głowy. Otworzyłam laptopa po czym sprawdzałam jakie filmy puszczają w kinie..


** Diego **

Boję się tego spotkania z Violettą. A jak ona mnie już nie kocha...  Nie chcę nawet tak myśleć. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jak to możliwe, jak mam tłumaczyć sobie jej zachowanie. Faktem jest to  że ostatnio była jakaś dziwna ale mówiła że to chwilowe. A teraz to..
Mieliśmy swoje plany, czy wszystko mogło zmienić się w ułamku sekundy? A może ma kogoś na boku. Nie co ja w ogóle mówię Violetta taka nie jest. Jest uczciwa, powiedziała by mi. Może teraz chcę mi to powiedzieć. Chyba nie. Jeszcze pół godzinny do spotkania. Denerwuję się coraz bardziej.
Przez telefon wydawała się dość poważna, nie było jej do śmiechu jak zawsze. Zresztą mi też nie jest. Lepiej by mi się tylko zdawało. Niedługo się wszystko wyjaśni i mam nadzieje że wróci do normy. Oczywiście chcę też z nią wziąść ślub. Jak nie jest gotowa teraz to kiedyś. Zaczekam mam czas. Ale problem tkwi w tym by w ogóle dalej mnie chciała. Dobra pora się ogarnąć Diego! Pomyślałem sobie. Co ja robię? Mówię sam do siebie. Chyba już na prawdę mi odwala.. Zaraz tu przyjdzie Viola a ja zachowuję się co najmniej dziwnie. Spoglądałem na zegarek który nosiłem na ręce, był to prezent urodzinowy od Violetty. Nagle wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. Uświadomiłem sobie że kocham ją bardziej niż myślałem. 15 minut i wszystko się wyjaśni. Byle by tylko na moją korzyść. Popijałem drinka czekając. Czekając z wielką niecierpliwością oraz z tęsknotą za nią...


** Violetta **

Błądziłam między kawiarnią w której zauważyłam Diego. Chciałam wysłać mu SMS że jednak nie przyjdę. Ale nie mogłam, przypomniały mi się słowa Franczeski żebym nie raniła nas oboje, że on zasługuje na szczerą rozmowę. Poszłam więc szybkim krokiem by znowu się nie wycofać. Zauważył mnie, było już za późno na wszystko. I tak prędzej czy później mnie to czekało, a czas wybrał teraźniejszość! Dobra powiem mu całą prawdę... Bez szczegółów dotyczących Leóna..Bo zupełnie mnie znienawidzi. Na pewno i tak to zrobi ale wole tak. Z Leónem nic nie było a przyda mu się teraz przyjaciel. Tak, Fran na pewno zrozumie. Ja chcę dobrze, dla mnie, dla niego i Leóna. Tak będzie lepiej. Weszłam zdenerwowana. Czułam że moje serce bije coraz mocniej i szybciej.
Ręce mi drżały a gardło coraz bardziej zaciskało. Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego małego słowa. Moje usta nie wyrażały niczego szczególnego. Musze być silna, dla wszystkich. Pocałowałam go w policzek i usiedliśmy przy stole. Diego czekał na moje wyjaśnienia..A ja myślałam jak mu to powiedzieć, o Leónie też by wypadało..

-------------------------------------------------------------------------

Hej wam!
Przepraszam że tak późno dodałam rozdział ale już jest :) Proszę was o komentarze<33  Mam nadzieje że chociaż trochę się spodoba. Jesteście ciekawi jak będzie przebiegać rozmowa Violetty i Diego? Violetta odważy się powiedzieć wszystko albo chociaż o tym że go nie kocha? Następny rozdział nie wiem kiedy za parę dni.. Długość też nie powala ale chciałam już dodać rozdział 6. Dobra to na tyle cześć!

Pozdrawiam Sandra <333


Czytacie - Komentujecie - Motywujecie

poniedziałek, 11 maja 2015

Informacja!

Dobry wieczór! Dodaje post tylko że nie z  nowym rozdziałem 6. Piszę go z pewną informacją...
Jak sama nazwa posta wskazuję. No ale do rzeczy, wena mnie opuściła i następny rozdział nie wiem kiedy. Myślę że do 3 albo 2 dni powinien się pojawić. Jak wena odwiedzi mnie wcześniej to może już jutro. Ale nic nie wiem. Moja wena odjechała do ciepłych krajów na wakacje. A po za tym to szkoła itd. Nie przedłużam. Spróbuję dodać jak najszybciej rozdział! Może już jutro! Tylko piszę dla waszej informacji. ( O ile ktoś to czyta..)

Do zobaczenia!
Pozdrawiam Sandra <33


niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 5


Estar con alguien y amarlo una gran diferencia. La felicidad es estar con alguien que realmente ama de todo corazón ..


** Violetta **

-Violetto Castillo, kocham cię. Wyjdziesz za mnie? -Spytał mnie klęcząc z pierścionkiem w ręku. Co mam mu odpowiedzieć? Cholera!

Z oczu popłynęły mi kolejne łzy ale nie były to łzy szczęścia. Ja nie wiem czy go kocham a on mi się oświadcza. Akurat w takim momencie życia który jest dla mnie zakrętem. Gdyby to zrobimł pare miesięcy temu gdy nie znałam Leóna to bez zastanowienia powiedziała bym TAK. Cóż mogę powiedzieć teraz mu właśnie to ale po ślubie będzie za późno na wszystko. Będę z nim szczęśliwa z kimś kogo nie kocham? Raczej nie. Diego jest wspaniałym człowiekiem i na pewno świetnym mężem. Ale to nie dla niego bije moje serce... -Zrozumiałam w końcu że kocham Leóna.

-Violetta? -Ponownie spytał. A ja spojrzałam na niego.
-Przepraszam ale nie mogę... -Wydukałam z siebie cichym i zachrypniętym głosem od płaczu.
-Co?! Czemu? Jesteśmy z sobą już tyle..A po za tym kocham cię. -Powiedział do mnie, wstając.
-Wiem... -Próbowałam się tłumaczyć ale nie wiedziałam jak.. Miałam powiedzieć że już go nie kocham ale za to Leóna tak?!
To nie do pomyślenia skończyłam psychologie a nie wiem co zrobić.
-Należą mi się jakieś wyjaśnienia tak? Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Co się z tobą dzieje?
-Nic. -Wyznałam krótko po czym schyliłam głowę w stronę podłogi.
-Ok, więc dlaczego nie chcesz ślubu? -Znowu spytał.
-Nie jestem jeszcze gotowa, naprawdę bardzo cię przepraszam. Ale nie jest dobrze tak jak jest?
-Może jest dobrze, ale zawsze marzyliśmy o ślubie, dzieciach. A jak się oświadczam do co? Dostaje kosza! -Podniósł głos -Zmieniłam marzenia! -Wybiegłam bez słowa pożegnania. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i odjechałam.  Diego próbował mnie gonić ale mu się to nie udało. Znowu spanikowałam... i poszłam wiem że to się tak nie skończy. Ta rozmowa nie ominie mnie. Ale przynajmniej odwlekę ją w czasie, przemyśle co mu powiedzieć. Jak się wytłumaczyć. O ile istnieje jakieś sensowne. W drodze do domu Diego próbował do mnie dzwonić jakieś 14 razy. Nie odbierałam. Nie chciałam nawet próbować wyobrażać sobie co on czuję. Spokoju nie dawało mi też pytanie. Co z nami dalej będzie? Co on zrobi? Chciałam zapaść się pod ziemie. Wysiadłam z auta zapłaciłam za podwiezienie i pobiegłam do domu.

Padłam na łóżko, zaczęłam płakać w poduszkę jednocześnie zasłaniając nią twarz jak 2 letnie dziecko. Pomagało mi to. Kto jemu pomoże? ... Po godzinie trochę się uspokoiłam. Wyłączyłam telefon nie miałam ochoty na rozmowy z nikim. Nawet z moją najlepszą przyjaciółką Francesca. Wstałam i wzięłam naprawdę bardzo szybki, zimny prysznic na orzeźwienie. Była wczesna chodź wieczorna godzina. Byłam padnięta. Praca, dom, rozmowa z Leónem, sytuacja z wczorajszej imprezy. A najlepsze to oświadczyny Diego w restauracji. Położyłam się na sofie w salonie przed telewizorem. Opatuliłam kocem. I zasnęłam. Tylko w śnie mogę zaznać spokoju...



** Diego **

Jak ona mogła mnie tak potraktować?! Czemu nie przyjęła oświadczyn?.. To miał być nasz najlepszy dzień w życiu.. A jest jaki?! Najgorszy! Błąkałem się po mieście bez celu. Nawet nie wiem co czułem. Złość na nią. Nawet się nie wytłumaczyła. Chodziłem aż doszyłem do domu Fran. Co mi szkodziło zapytać ją o Violette. Może ona coś wie.. Zapukałem do jej drzwi. Otworzyła mi, zaprosiła do środka. Przeszliśmy do salonu by usiąść.  Była ona bardzo zaskoczona że o tej godzinie przyszłem do niej. Zrobiła nam kawę, ja opowiedziałem jej wszystko po kolei co wydarzyło się dzisiaj oraz w restauracji. Francesca nic nie mówiła tylko patrzyła jakby nie wierzyła mi.

-(...) No i tak to było.. Co ja mam zrobić Fran? -Spytałem ją, miałem nadzieje że ona da mi jakąś informacje, pomysł.
-Diego, nie wiem jak ci pomóc. To co mi opowiedziałeś jest niewiarygodne i nie pasuje do Violetty. -Powiedziała jednym tchem.
-Wiem... Może ona mówiła ci coś? -Miałem wielką nadzieje że da mi odpowiedź na jej zachowanie. Ponadto kocham ją i nie chcę jej stracić. Wtedy pierwszy raz przeszło mi przez myśl że ona mnie już nie kocha. Nie pozwolę jej odejść! Złość przeszła w ogromny smutek, nawet Fran nie umiała mnie pocieszyć. Pomóc.
-Nic nie mówiła. Niestety ale nie mogę ci pomóc Diego. -Mruknęła pod nosem pewna siebie. Wzbudziła moje zaufanie.
-Dobra. Idę nic tu po mnie jakbyś coś wiedziała to zadzwoń.
-Ok, pa.
-Pa. -Odstawiłem kawę i wyżłem.


** León **

Po całym zajściu z Violettą nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.  Poszedłem do firmy trochę popracować ale nie mogłem się skupić. Nic nie zrobiłem oprócz siedzenia na fotelu w gabinecie i podpisywania papierów. W końcu doszyłem do wniosku że nie ma to dalej najmniejszego sensu. Wyżłem z firmy. Kręciłem się po parku niedaleko domu Fran. Sam nie wiem po co. Było to bez większego celu. Chciałem odpocząć. W spokoju przemyśleć parę spraw. Szedłem gapiąc się w chodnik. Aż nagle wpadłem na kogoś, spojrzałem. Był to Diego. Co on tu robi.. Myślałem że będzie cały wieczór z Violettą. Minę miał nie za ciekawą. Jestem jego przyjacielem powinienem z nim pogadać. Jak facet z facetem. Jak pomyślałem tak i zrobiłem. Podejrzewałem że coś z Violą. Zacisnąłem wargi aż zrobiła się z nich jedna linia.

-Diego, co tu robisz? -Spytałem, jakby nic się nie stało.
-Nie uwierzysz jak ci powiem..
-A może spróbuję...
-Byłem u niej dzisiaj w domu i zabrałem ją do restauracji... -Chciał dokończyć ale przerwałem mu.
-No i super co w tym złego. Wybacz ale nie rozumiem..
-Na razie jest ok. Ale potem po kolacji oświadczyłem się jej. -Mruknął cicho pod nosem a ja nic nie usłyszałem.
-Co? Mów wyraźniej i głośniej. Powtórz.
-Oświadczyłem się Violetcie. Wystarczy?! -Gdy mi to oznajmił poczułem jakby ktoś wbił mi nuż w serce.
-Jak to... -Wziąłem się w garść i udawałem że wszystko jest spoko.
-Nie przyjęła ich i wybiegła, nawet telefonu nie odbiera. -Wydukał niepewnym głosem.
-Współczuję.. rozstaliście się? -Spytałem z małą nadzieją że ona będzie wolna.
-Nie. Kocham ją nad życie. Nie wiem czemu tak się stało bo zawsze o tym marzyła. Dowiem się jutro.-Czyli nie dasz jej tak łatwo odejść? Aż tak ją kochasz?
-Tak i jeszcze bardziej. Zrobił bym dla niej wszystko. -Ja też..powiedziałem cicho żeby Diego nie usłyszał.

Rozmawialiśmy tak jeszcze godzinę aż poszliśmy do pobliskiego baru napić się piwa.
Sam nie wiedziałem czy pocieszam siebie czy jego? A może nas obu? Czemu ona nie przyjęła jego oświadczyn.. Gdy byliśmy już trochę pijani, właściwie to on był ja wypiłem tylko 2 piwa i byłem jak najbardziej trzeźwy. Ale Diego.. Odwiozłem go do domu bo sam by nie doszedł nawet do drzwi baru. Podziękował mi że z nim pogadałem. A ja miałem wyrzuty sumienia że kocham Viole. No nic..Sam wróciłem do domu. Zrobiłem sobie kanapki z szynką. Zjadłem je i wykonałem moją wieczorną rutynę. Po czym poszedłem spać.


** Francesca **


Byłam u siebie w domu i wzięłam gorąco kąpiel. Nie jadłam kolacji ale nie byłam zbytnio głodna.
Wypiłam tylko herbatę. Usiadłam na krześle w jadalni, wzięłam z pułki jakąś książkę.
Przeczytałam 4 strony po czym odłożyłam ją i ponownie usiadłam. Cały czas słyszałam słowa Diego.
Zastanawiałam się czemu ona odrzuciła jego zaręczyny. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Violi.
Gdy 5 razy pod rząd włączyła mi się poczta głosowa rzuciłam komórką na sofie. Żeby wyłączać komórkę.. Nie no muszę z nią niedługo pogadać! Jestem jej przyjaciółką znamy się od dzieciństwa a ona coś przede mną ukrywa. Musi być to coś naprawdę ważnego że nawet MI o niczym nie powiedziała. Ależ nie będę jej oceniać gdy nie wiem o co chodzi. Moje przemyślenia przerwał mi dźwięk komórki, pobiegłam do sofy gdzie ona leżała. Podniosłam z nadzieją że jest do Violetta. Był to jednak Marco. Po co on dzwoni.. Przecież rozstaliśmy się niedawno. Co zapomniał!? Pomyślałam oburzona że dzwoni po tym wszystkim. A może odbiorę...TAK! Odebrałam i usłyszałam jego głos.

-Halo, Alicja? -Jaka Alicja pomyślałam?! Byłam zdezorientowana. Może numery pomylił.. Popamięta mnie!
-Nie, tu Francesca. Czego chcesz?! I dla twojej wiadomość nie mam na imię Alicja. -Odezwałam się pewnym głosem.
-Fran.. Przepraszam cię. Numery pomyliłem..
-Super. Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-Przecież dawno wszystko wyjaśniliśmy sobie. Nie?
-Tak. To cześć! Do niezobaczenia! -Rozłączyłam się.

Co za dupek! Wyprowadził mnie z równowagi. Jak on może? Nawet nie popatrzył do kogo dzwoni.
Alicja..Ciekawe. Może to jego nowa dziewczyna. Szybko się pocieszył, nie to co ja..


** Lara **

Późny wieczór a ja nadal czekam na jakiekolwiek informacje o Leósiu.. Jego fortuna..Nie odpuszczę jej tak łatwo. Jej i Leóna! Ten detektyw się obija. Nie za to mu płacę. Działa już parę dni a prawie nic więcej się nie dowiedziałam. Wzięłam kieliszek i nalałam wina. Popijałam delektując nim. Ze spokojem poczekam na niego i pieniądze. Odłożyłam kieliszek z winem i poszłam do łazienki przebrać się w dość skąpą bieliznę. Chodziłam w niej po swoim domu. Aż skierowałam się do sypialni. Szkoda tylko że sama..  Kiedyś był ze mną León... Trudno. Jeszcze nie raz będzie. Nikt mi go nie odbierze!

** Violetta **

Obudziłam się bardzo wcześnie. Spoglądając na naścienny zegarek. Była dopiero 5:07.
Przez całą noc miałam koszmary dlatego nie chciałam już nawet próbować zasnąć.
Czym prędzej wstałam i sięgnęłam po komórkę. Wezmę dzień wolny od pracy. Może spotkam się z Fran. Ona mi coś na pewno poradzi. Muszę z kimś poważnie i szczerze porozmawiać, a wiem że jej mogę wszystko wyjawić. Zadzwoniłam do szefa i poprosiłam go o ten wolny dzień. Zgodził się. Poszłam jak co rano do garderoby. Nie wiedziałam jaki strój wybrać, przeglądałam, przeglądałam, przeglądałam i przeglądałam ubrania. Aż w końcu dzięki bogu miałam cały komplet i udałam się przebrać. Nie będę łazić w piżamie.. Ubrałam się i uczesałam w luźnego kucyka, nałożyłam naprawdę delikatny makijaż bez podkładu i korektora. Miałam dość gładką i jaśniutką cerę że nie potrzebuję ich. Wyszłam z łazienki i udałam się w stronę kuchni. Postawiłam na naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. Zrobiłam je, nałożyłam oraz oczywiście zjadłam 2 naleśniki. Były pyszne! Posprzątałam po sobie, idąc korytarzem zatrzymałam się przy lustrze oglądnąć moje ubrania. i Wygląd.

Wybrałam takie:





Uważam że wyglądam ślicznie. Zebrałam się w garść i poszłam do Fran, nie miałam do niej daleko więc szłam spacerkiem. Doszłam pod jej dom. Francesca zauważyła mnie z okna i od razu otworzyła drzwi.

------------------------------------------------------------------------

No siemka! Oddaje wam rozdział 5. Podoba się czy nie? Mi..sama nie wiem.
Nie umiem ocenić! Ale wy tak, tak? Liczę na komentarze! (szczere, może trochę pozytywne)
Dodałam go i nie wiem czy jest zbyt długi ale chyba aż tak krótki też nie.
Moim zdaniem nie wyszedł mi fajny ten rozdział..ale co zrobić.
A wy co o nim myślicie? Piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie!
Dobra nie będę wam przedłużać. Następnym nie wiem kiedy, przy najbliższym przypływie weny.

Bay, bay <33 Pozdrawiam Sandra!

Czytacie - Komentujecie - Motywujecie